eto ja. wróciłam
wczoraj przedłużone zostały wykłady, a ja i tak urwałam się, ponieważ ważne spotkanie w planach miałam- cóż może być ważniejszego, niż spotkanie z Oleczką?
niby prawie Warszawianka, a ja Warszawy nie znam, ilem się namarzła czekając na odpowiedni tramwaj, to moje
jakoś się znalazłyśmy i pojechałyśmy do...oczywiście nazwy nie pamiętam. ale chodzi o to miejsce, gdzie panny norwegianki na dom czekają. panny są prześliczne...jakbym mogła, to bym wszystkie zgarnęła

przesiedziałyśmy z Oleczką prawie godzinę na podłodze dając czas szczurkom na "ochłonięcie" a ja nie byłam w stanie wybrać tej jednej jedynej. okropne uczucie.
w pewnym momencie zauważyłyśmy, że jedna z dziewczynek ma "rękawki 3/4" czyli przesuszone łapki przednie bez sierści.
zastanawiałyśmy się nad świerzbem, ale całe futerko było w porządku, no i tylko u niej była taka dziwnota.
wyciągnęłam ją na kolana, siedziała w miarę spokojnie, a ja nadziwić się tym łapkom nie mogłam.
i już wiedziałam, że wszystkie piękne są, ale to ta "praczka" będzie moja (tak mi się kojarzą te łapki z podwiniętymi rękawami podczas prania ręcznego

).
Oleczka nas podwiozła pod autobus, chwilę jednak musiałyśmy jeszcze poczekać, ja niestety w transporterku miałam tylko szmatki polarkowe (nie było sensu o 6 rano zabierać termoforka, by dawno wystygł), więc szkoda mi było tego malutkiego ciałka, które marzło- ja również trzęsłam się cała. zawinęłam kruszynę więc w szalik i chuchałam, chuchałam aż w pewnym momencie poczułam, że mam mokre ręce. na szczęście przyjechał wybawca autobus, i sam tan fakt wystarczył, że polubiłam kierowcę, którego nigdy nie lubiłam
dziewczynka całą drogę mościła się pod swetrem. a w połowie drogi poczułam, że to co głaszczę to już nie grzbiet, ale brzusio i słodkie stópki
po dotarciu do domu nie miałam czasu się rozebrać pobiegłam do moich dziewcząt, które stęsknione wyglądały z szuflad. czyli nie tylko ja tęskniłam...
wrzuciłam dziewczyny do klatki. całe szczęście nie była to dotąd ICH klatka, nie zdążyły jej wziąć pod własne panowanie.
Mu jak zawsze z dystansem, napuszone moje kochaństwo. Enigma podbiegała zainteresowana.
aż w pewnym momencie stwierdziłam, że obydwie moje panny....dostały RUJKI
ile ja się przy tym naśmiałam...(słyszałam, że rujka ułatwia łączenie)
Mu kilka razy stłukła jednak norweżkę, ale to nie były krwawe boje, choć i tak rozdzielałam je.
po jakimś czasie, ja będąc już totalnie zmęczona (byłam przez 3 dni niewyspana i to była godzina 23) wzięłam wszystkie 3 pod kołdrę i nie wiedzieć kiedy zasnęłam przy zapalonej lampie.
kilka razy w nocy moja czujność matczyna budziła mnie przy szamotaninie, ale to była w sumie spokojna noc, biorąc pod uwagę, że wszystkie 3 przeniosły się do szuflandii, która jest przecież Twierdzą w posiadaniu Mu i Enigmy.
Mu spała w innej szufladzie. Enigma dotrzymywała spokojnie towarzystwa norweżce. iskają się, choć nie śpią przytulone.
podstawiałam kilka razy smakołyki specjalnie pod nos nowej lokatorki, ona niestety nie potrafi docenić- nie znała dotychczas takich rzeczy, więc nie korzysta. martwi mnie to, bo nie pije ani nie je.
zastanawiają mnie łapki. czy to wada, czy choroba? raczej nie świerzb, więc łączyłam je, a jak trzeba będzie leczyć, to, no cóż, wszystkie 3. jak na razie jest w porządku.
zastanawiam się nad imieniem. i wracam w myślach wciąż do imienia niepięknego, ale jakoś tak mi pasuje- Kamizelka.
mało romantycznie...
długa droga przed nami do przyjaźni. Kamizelka ucieka, i może powinnam najpierw ją do siebie przyzwyczaić a potem łączyć, ale wiem, że ona przyzwyczajona była do towarzystwa sióstr, więc nie chcę jej tego odbierać. będziemy stosować oswajanie bezstresowe- niech się uczy jak Enigma po zachowaniu Mu, że sołza to jednak niestraszna potwora
wzruszyłam się dziś zachowaniem Enigmy- ona, co przygryzać lubi, nawet jak podawałam mleko na palcu dziabała- dziś widząc moją rękę w swojej szufladzie rzuciła się i wylizała cały wierzch mojej dłoni...kochane maleństwo. czyi jednak zacieśniamy więzy..
a żeby was nie zanudzać i zamęczać- zrobiłam kilka fotek. niestadkowych.
przedstawiam wam pannę kamizelkę:
a to Enigma, mała kruszyna moja
coś mi dziś Imageshack szwankuje, ale jakieś zdjęcia są
