Banshee odeszła we wrześniu. Mała miała zapalenie płuc, leczyliśmy je i dzielnie walczyła przez 2 tygodnie. Jednak ciałko osłabło i moja dziewczynka się poddała ...
Przez ponad dwa miesiące byłam bez szczurów. Myślałam, że już więcej nie wezmę tych małych istotek. Jednak się skusiłam. W grudniu zobaczyłam ogłoszenie, odpowiedziałam i tak 6 grudnia(w Mikołajki) trafili do mnie dwaj panowie. Double rexy z miotu wpadkowego. Zawsze miałam szczury standardowe i same samiczki więc chłopaki są miłą odmianą. Rozmyślam jeszcze nad przygarnięciem trzeciego chłopaka, ale już całkiem sierstnego

Bo jednak dom bez szczurów to nie to samo ...
teraz trochę o chłopcach i kilka zdjęć
Chłopcy już się ze mną oswoili, ganiają po pokoju jak dziki, pochłaniają wielkie ilości jedzenia (chyba nawet więcej niż moje wcześniejsze 4 dziewczynki) i regularnie się ze sobą tłuką (czego efektem była piękna szrama którą zarobił Lucyfer). Jednak na rękach ani chwili spokojnie nie usiedzą. Ostatnio zaczęli troszkę pokichiwać, więc dostają vibovit i echinacee i według mnie jest już poprawa. Lucyfer (albinos) chyba będzie rządził, bo ciągle zaczepia i kryje Modzika. Asmodeusz natomiast to szczur wysokościowy, ciągle wskakuje na regały, stoły, kanapy i gdzie się da. Lucek jest nieco bardziej nieśmiały i zostaje przy podłodze, ewentualnie na klatce
Teraz troszkę zdjęć:
Lucyfer na wysokości

Asmodeusz węszący

Lucek mały wędrowniczek

Firankowy Modo

Szczuroskoczek
