W ramach małej przerwy w pracy doniesienia ze szczurkowego frontu.
Przełamanie Mundkowego strachu okazało się trudniejsze niż nam się na początku wydawało. Tak jak małej klatce panuje totalna harmonia, to już na większych przestrzeniach powraca ze zdwojoną siłą. Staraliśmy się przyzwyczaić go do nowej klatki poprzez stopniowe jej rozbudowywanie. Tak więc 2 dni szczurasy spędziły w dolnej części towera pozbawionej wszelkich udogodnień. Następnie stopniowo wprowadzaliśmy nowe elementy aż w końcu na powrót połączyliśmy obie klatki. No i wydawało się już że osiągnęliśmy sukces.

- ziewająca mordka w tle należy do Mundka
Mundek nadal reagował na pojawienie się szczurka przyjmując pozycję obronną i pokazując ząbki ale dziewczyny zdążyły się przyzwyczaić że ten typ tak ma i przestały zwracać na to uwagę. Zachęceni spokojem panującym w klatce postanowiliśmy poszerzyć Mundkowi „horyzonty” i wypuścić go z dziewczynami na wybieg. Po dwóch dniach przymierzania się do opuszczenia klatki Mundzio zdecydował się w końcu na wielki krok.
I wszystko było dobrze do momentu dopóki nie przeraził się zeskakującej znienacka Kawki...

….i nie zabarykadował w szczurzym pudełku pod stołem.
Pudełko jest jednak stałym i waznym elementem szczurzego wybiegu i reszta ferajny nie chciała się pogodzić z okupacją. Podczas próby odbicia pudełka doszło szamotaniny i Mundek znowu uznał że dziewczyny to niebezpieczny element i lepiej trzymać się od nich z daleka.
Tej samej nocy podczas jednej z licznych ucieczek skręcił łapkę.
Ponieważ noga zapuchła jak bania niezbędne okazały się zastrzyki przeciwzapalne i antybiotyk i odseparowanie go w diunie od reszty stada. Zakładając że ważniejsze jest połączenie go ze stadem, nie przyzwyczajaliśmy Mundka zbyt intensywnie do siebie dlatego trochę baliśmy się wizyty u weta. Mundzio jednak nie tylko z cierpliwością znosił zastrzyki ale również od tego momentu zaczął darzyć nas bezgranicznym zaufaniem.
Dzisiejszą noc pierwszy raz od tygodnia Mundek spędził z dziewczynami w dużej klatce. Jak na razie nie było większych ekscesów. Dogaduje się bez większych problemów z Romą, Stevem, Berrim i Oyem ale reszta wzbudza w nim nadal strach. Największym problemem są jego relacje z Kawką (tu przyczyną jest strach obojga) a przed przerażającymi bliźniakami Foster lepiej szybko umykać bo nigdy nie wiadomo co im przyjdzie do głowy.
I na koniec żeby nie było tylko Mundkowo Fosterki oraz wielki włam do szafki z karmą

(Szczurze jedzenie trzymamy w słoikach od czasu gdy Bloo i Ser przedostały się do szafki przez szparę w tylnej ściance, wygryzły dziurę w opakowaniu i wysypały jego zawartość wprost na resztę stada oczekującą pod szafką.)