Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
Moderator: Junior Moderator
Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
Dużo o oswajaniu, ale ja ostatnio patrząc na moich facetów zastanawiam się jak to u różnych szczurów wygląda... A więc moi Panowie nie reagują na imiona, a wyjmowanie z klatki to tak w zależności od dnia czasem nie ma problemu a czasem piszczą... Z drugiej jednak strony chodzenie z nimi na spacery w kapturze czy wypuszczanie ich po pokoju nie stanowi problemu, bo tak czy siak w końcu do mnie przychodzą. Czy to jest tak, że jedne szczury można bardziej oswoić, a drugie mniej?!
Re: Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
Dokładnie tak. To zależy od doświadczeń i charakteru szczura. Jedne są ufne bardziej, bo nie miały czego się obawiać w dzieciństwie. Inne mogą mieć przykre przeżycia, przez co mają pewną blokadę w stosunku do ludzi.Czy to jest tak, że jedne szczury można bardziej oswoić, a drugie mniej?!
Charakter również odgrywa tutaj istotną rolę. Bo wiadomo, że odważny szczur w pierwszej kolejności będzie chciał sprawdzić czym jest toto duże, co go w klatce trzyma..

Re: Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
Miło wiedzieć zaczynałam się obawiać, że może coś zaniedbałam przy oswajaniu. A czy są szczury których w ogóle nie da się osowić?
Re: Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
Osobiście uważam, że nie. Bo zawsze jakieś postępy będą. Są to małe kroczki. Chociażby bezstresowe chodzenie po człowieku, to już duży sukces dla takiego strachulca 

Re: Co tak naprawdę oznacza "oswojony szczur"?
u mnie w stadku mam aktualnie dwa przeciwieństwa:
Mu- samiczka oswojona:jest totalnie moja- śpi na moim karku, najchętniej piłaby z buzi, iskać mogłaby mnie non stop (no z przerwami jednak
), choć szczurzych dziewczyn wcale nie tak bardzo.gdy tylko się obudzę przybiega się przywitać, każde moje wejście do pokoju witane jest fanfarami ( no może nie tak dźwięcznie, ale jednak), najchętniej jednak by mnie z pokoju nie wypuściła samej, ona na ramieniu być musi! wyczuwa moje smutki- wtedy porzuca resztę i przybiega położyć się obok mnie.
jak daję jeść bez problemu potrafi mi oddać to co złapała- ufa mi po prostu.
z kolei dzikuska- jest nadal dzikuską, choć podejdzie do mojej dłoni,najlżejszy mój ruch wzbija tumany kurzu za uciekającą panną (młodą
) oswajanie idzie opornie- staram się ją trzymać na kolanach dosyć często- i jest postęp- wyrywa się, ale nie jest już szaloną przerażoną szczurzycą, a rozważną uciekinierką
pozwala się potrzymać, choć widzę jak kombinuje.
hmm, może to nie jest CAŁKIEM na temat, ale takie porównanie myślę że pokazuje stopnie oswojenia w takich samych warunkach
no prawie takich samych;)
Mu- samiczka oswojona:jest totalnie moja- śpi na moim karku, najchętniej piłaby z buzi, iskać mogłaby mnie non stop (no z przerwami jednak

jak daję jeść bez problemu potrafi mi oddać to co złapała- ufa mi po prostu.
z kolei dzikuska- jest nadal dzikuską, choć podejdzie do mojej dłoni,najlżejszy mój ruch wzbija tumany kurzu za uciekającą panną (młodą


hmm, może to nie jest CAŁKIEM na temat, ale takie porównanie myślę że pokazuje stopnie oswojenia w takich samych warunkach

...czyż nie dobija się koni...?