Otóż ja wytłumacze:
Wystarczyło podejść i zasadzić się na spryciarza. Tak więc mój kwasek, wlazł w tą szparę między ścianą, a piecem, przyciska łapy do pieca, a dupkę pcha na ścianę, i tak się "czołga" aż na samą górę.
A ja cała w nerwach chodziłam że jakby spadł albo coś....
Tak więc wymyśliłam sposób: za piecem umieściłam dwie "windy" takie z dwóch własnoręcznie zrobionych poduszek.
Szczur wchodzi na piec, a schodzi w prosty sposób:siada na windzie i ona kieruje go do dołu. Albo kiedy się wdrapuje, i jest już tuż tuż, i nagle łapki mu gdzieś umykają, to te poduchy to ostatnia deska ratunku. W razie czego, jakby spadł nic mu nie będzie, bo w ową szparę,na samym dole umościłam mnóstwo materiału, więc w razie co, jest miękkie lądowanie.
Ale mimo to i tak chodz e strachu, i kiedy wiem że szczur tam jest, czuwam z ręką w tej szparze, bo "w razie czego"...
![Lips Sealed :-X](./images/smilies/lipsrsealed.gif)