czy jestes...
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: czy jestes...
Moja mama po dzień dziś się łudzi, że zmądrzeję. Właściwie na początku nikt we mnie nie wierzył i sądzili, że to takie widzimisię.
Nie rozumiem, czemu 18ka zmienia coś w podejściu rodziców i "wtrynianie się". Ale to dobrze, że nie usłyszałaś czegoś w stylu "dopóki mieszkasz pod moim dachem...".
Nie rozumiem, czemu 18ka zmienia coś w podejściu rodziców i "wtrynianie się". Ale to dobrze, że nie usłyszałaś czegoś w stylu "dopóki mieszkasz pod moim dachem...".
Re: czy jestes...
No u mnie to samo! tak jak ze szczurami - tez miało być chwilowe, z jeździectwem - też chwilowe... szczury mam, konno jeżdżę, wege też jestemkao pisze:sądzili, że to takie widzimisię.
Też nie rozumiem co to zmienia, ale kiedyś usłyszałam że wege mogę być jak będę pełnoletnia - to miało być coś pewnie typu "Aaa do osiemnastki zapomni i jej się odwidzi, a teraz skończę szybko tą rozmowę!" Ja to trochę przełożyłam na to ze właśnie weganizm po 18ce, bo jak były jakieś aluzje, wspominki to po prostu w domu wrzało. Bo że ja z wegetarianizmem zaraz w szpitalu wyląduję, a weganizm to trumna i tyle.... (tak nie mówili tylko do tego się wszystko sprowadzało, znaczy o trumnie). Już teraz nie chce im się mnie żywić, wiec ja nie wiem co to będzie z weganizmem... Jak oni mieli mi kupić parówki sojowe na spróbę to było wielkie halo!... Swoją drogą te były okropne Albo "wędlinę" sojową - "bo to wygląda tak że " Jeszcze jak kotlety sojowe mają kupować to jakoś przeżyją, ale tak poza tym to cały czas słyszę jaka ja nienormalna, i że bym mogła normalnie się zachowywać i "normalnie" jeść... Ale ja nie chce!kao pisze:Nie rozumiem, czemu 18ka zmienia coś w podejściu rodziców i "wtrynianie się". Ale to dobrze, że nie usłyszałaś czegoś w stylu "dopóki mieszkasz pod moim dachem...".
Re: czy jestes...
ej, parówy sojowe są pyszne. ...
i kotleciki, i inne cuda..... mniam.
ej, to, że coś akurat jest tradycyjne, jeszcze nie czyni tego normalnym. wiele nienormalnych rzeczy ludzie robią, bo tak się przyjęło......
i kotleciki, i inne cuda..... mniam.
ej, to, że coś akurat jest tradycyjne, jeszcze nie czyni tego normalnym. wiele nienormalnych rzeczy ludzie robią, bo tak się przyjęło......
ten się nie myli, kto nic nie robi
-
- Posty: 2376
- Rejestracja: wt kwie 21, 2009 1:37 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: czy jestes...
Pasztety sojowe też są całkiem znośne
Ja mięso jem, bo mi smakuje. Jeśli kiedyś dorobię się z lubym domu, to będziemy sami hodować zwierzęta na mięso - kozy, króliki i kury, może jakiś baran się trafi Wtedy będzie można samemu kontrolować warunki, w jakich będą zwierzaki, poza tym sami sobie nie będziemy przecież fałszować mięsa wodą, trocinami i innymi paskudztwami, które można znaleźć w sklepowych wędlinkach ("pies z budą xD). Mięso z "wesołej kury" jest o wiele smaczniejsze niż np pierś z biednego brojlera, który wcinał paszę z antybiotykami, i który w dodatku jest "zaprogramowany genetycznie", by osiągnąć optimum wzrostu do danego czasu, a potem... Jeśli takiego brojlera zostawi się przy życiu, bardzo szybko zacznie chorować i zdechnie (informacje wiarygodne, od znajomych zootechników).
Staram się więc wcinać mięso pochodzące z mniejszych hodowli, ale jeśli akurat nie mam do niego dostępu, to kupuję sklepowe.
Ja mięso jem, bo mi smakuje. Jeśli kiedyś dorobię się z lubym domu, to będziemy sami hodować zwierzęta na mięso - kozy, króliki i kury, może jakiś baran się trafi Wtedy będzie można samemu kontrolować warunki, w jakich będą zwierzaki, poza tym sami sobie nie będziemy przecież fałszować mięsa wodą, trocinami i innymi paskudztwami, które można znaleźć w sklepowych wędlinkach ("pies z budą xD). Mięso z "wesołej kury" jest o wiele smaczniejsze niż np pierś z biednego brojlera, który wcinał paszę z antybiotykami, i który w dodatku jest "zaprogramowany genetycznie", by osiągnąć optimum wzrostu do danego czasu, a potem... Jeśli takiego brojlera zostawi się przy życiu, bardzo szybko zacznie chorować i zdechnie (informacje wiarygodne, od znajomych zootechników).
Staram się więc wcinać mięso pochodzące z mniejszych hodowli, ale jeśli akurat nie mam do niego dostępu, to kupuję sklepowe.
Re: czy jestes...
Nie jestem. Kiedyś próbowałam, ale nie dałam rady. Było mi słabo i miałam ochotę krzyczeć.
Najwidoczniej mój organizm już się przyzwyczaił do mięsa. Ludzie zawsze jedli mięso... Warunki były inne, sposób "zdobywania" pożywienia... Jednak ja nie czuję tego. Nie sądzę, żebym jeszcze kiedykolwiek próbowała zrezygnować z bycia mięsożercą. Przynajmniej nie z własnej woli
Najwidoczniej mój organizm już się przyzwyczaił do mięsa. Ludzie zawsze jedli mięso... Warunki były inne, sposób "zdobywania" pożywienia... Jednak ja nie czuję tego. Nie sądzę, żebym jeszcze kiedykolwiek próbowała zrezygnować z bycia mięsożercą. Przynajmniej nie z własnej woli
Re: czy jestes...
Pasztety sojowe są pyyyyycha
Cyklo, najpierw się opiekować a potem zabić i zjeść?
Cyklo, najpierw się opiekować a potem zabić i zjeść?
Re: czy jestes...
kao, to na pewno "lepsze" rozwiązanie dla "mięsożernych", bo jakby tak każdy postąpił, cała ta sprawa miałaby się troszeczkę lepiej. Jednak ja nie mogłabym wyciągnąć ręki "z tasakiem" na zwierze, które odchowałam, karmiłam i które mi zaufało... Chociaż jak widzę to Cyklo chodzi bardziej o "smak mięsa", a nie o to by lepiej się żyło...
A pasztety to ja bardzo lubię, zwłaszcza paprykowe a wczoraj spróbowałam z koperkiem i też całkiem dobry
A pasztety to ja bardzo lubię, zwłaszcza paprykowe a wczoraj spróbowałam z koperkiem i też całkiem dobry
Re: czy jestes...
no nie moglabym ta:k hodowac sobie zwierzątek, o ktore codziennie sie troszczę i karmie, zapewne też pogłaszczę ... a pozniej je zjeść...i nalepiej jeszcze własnoręcznie zabić...
to tak jakbym teraz miała zjeść swoje szczury....
co do jedzenia mięcha.. to własciwie od czasu kiedy namacalnie odczułam cierpienie Ciri, wtedy podjęła się we mnie decyzja o zaprzestaniu jedzenia miesa.. w sumie trochę bez mojego udziału... po prostu.
to tak jakbym teraz miała zjeść swoje szczury....
co do jedzenia mięcha.. to własciwie od czasu kiedy namacalnie odczułam cierpienie Ciri, wtedy podjęła się we mnie decyzja o zaprzestaniu jedzenia miesa.. w sumie trochę bez mojego udziału... po prostu.
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
Re: czy jestes...
Nie jestem, aczkolwiek mięso jem jakoś tak okazjonalnie, bo jakoś tak specjalnie nie przepadam
Ale gdybym była wege, to rozsądnie i nie za wszelką cenę. Moja koleżanka od paru lat nie je mięsa, dietę ma niby ustawioną, a od jakiegoś czasu kolęduje po lekarzach, wyniki ma ciągle fatalne, anemia, omdlenia itd. Żelazo w tabletkach przepisane przez lekarza pomaga średnio. Dodam jeszcze, że będąc w takim stanie zdecydowała się na ciążę, co oczywiście sprawę jeszcze pogorszyło.
Może nie każdy może być wege, nie wiem, nie znam się
Ale gdybym była wege, to rozsądnie i nie za wszelką cenę. Moja koleżanka od paru lat nie je mięsa, dietę ma niby ustawioną, a od jakiegoś czasu kolęduje po lekarzach, wyniki ma ciągle fatalne, anemia, omdlenia itd. Żelazo w tabletkach przepisane przez lekarza pomaga średnio. Dodam jeszcze, że będąc w takim stanie zdecydowała się na ciążę, co oczywiście sprawę jeszcze pogorszyło.
Może nie każdy może być wege, nie wiem, nie znam się
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
-
- Posty: 3
- Rejestracja: czw sty 07, 2010 1:44 pm
- Kontakt:
Re: czy jestes...
jestem wegetarianinem od 11 roku życia czyli około pięciu lat. od samego początku nie jem mięsa żadnych zwierząt (ryby to także zwierzęta. nie powiesz 'jestem wege, ale jem kury, bo rosnę). nie miałem żadnych problemów, chociaż na początku był ciężko przekonać rodziców ;]
a jutro znowu pójdziemy nad rzekę
Re: czy jestes...
Ja tak samo... i aż sie dziwie, że osoba posiadająca jakiekolwiek zwierzęta może mieć takie plany. Ja bym zwyczajnie nie potrafiła.*Delilah* pisze:no nie moglabym ta:k hodowac sobie zwierzątek, o ktore codziennie sie troszczę i karmie, zapewne też pogłaszczę ... a pozniej je zjeść...i nalepiej jeszcze własnoręcznie zabić...
to tak jakbym teraz miała zjeść swoje szczury....
Ze mną: LeeLee + Lily
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
Re: czy jestes...
Nie jestem wegetarianką i nie będę, nie da rady po prostu. Mogłabym się żywić tylko tatarem i niedosmażoną wątróbką. Jeżeli nie jem mięsa przez zbyt długi czas, zaczynam się ślinić na widok zdjęcia świni, serio. Trochę uspokajam swoje sumienie myślą, że gdybym się nagle zaczła umartwiać to i tak by niczego na świecie nie zmieniło, uważam za to, że zwierzęta hodowane do zjedzenia powinny, bez względu na poniesione przez ludzi koszty, mieć za życia wszelkie dostępne luksusy. Dobre jedzenie, miejsce na pobieganie i tak dalej, w końcu każdy gatunek potrzebuje czego innego, oraz spokój aż do ostatniej chwili. I najbardziej w porządku byłoby właściwie, gdybym tak jak radzi Cyklotymia, sama dbała o swój obiad i potem mordowała go własnoręcznie. Nie dla jakości mięsa, tylko dlatego, że to po prostu bardziej uczciwe. Kto wie, może wystarczy się zbytnio nie przywiązywać? W końcu ludzie przez tysiąclecia mieszkali ze swoimi krowami/świniami/kurami pod jednym dachem, wychowywali się z nimi, odbierali porody, leczyli i jakoś nie dostawali od tego schizofrenii. Z drugiej strony, zabić kurczaka może bym potrafiła, ale czy świnię też? A wieprzowinę najbardziej lubię.Maszka pisze:kao, to na pewno "lepsze" rozwiązanie dla "mięsożernych", bo jakby tak każdy postąpił, cała ta sprawa miałaby się troszeczkę lepiej. Jednak ja nie mogłabym wyciągnąć ręki "z tasakiem" na zwierze, które odchowałam, karmiłam i które mi zaufało...
-
- Posty: 5397
- Rejestracja: wt sty 04, 2005 7:14 pm
- Numer GG: 4379189
- Lokalizacja: Białystok - Kuriany
- Kontakt:
Re: czy jestes...
Na wsi to wciąż normalne, żyjesz ze zwierzętami i potem je zabijasz własnoręcznie, aby je zjeść.
I tak, to jest bardzo uczciwe, to bezpośrednia wymiana: życie zwierzęcia za zaspokojenie czyjegoś pragnienia. Własnoręcznie pozbawianie życia zwierzęcia, o które wcześniej się dbało, aby je zjeść, pozwala też w pełni odczuć to, co się robi i ponieść tego wszystkie konsekwencje - psychiczne, emocjonalne i fizyczne (zaspokojenie chęci jedzenia mięsa).
Można podziękować za życie zwierzęcia przed zabiciem - czasem tak jest łatwiej.
I jak najbardziej polecałabym wszystkim, którzy jedzą mięso, aby własnoręcznie zabijali swój obiad, bo tylko wtedy można zrozumieć to, co się dzieje. Mówi się, że w takiej sytuacji połowa "mięsożerców" od razu przeszłaby na wegetarianizm.
Twierdzenie, że nie przeszkadza komuś to, że zwierzę ginie dla jego zachcianki jest hipokryzją, o ile sam tego zwierzęcia nie zabija, bo inaczej nie da się zrozumieć takiej śmierci.
I tak, to jest bardzo uczciwe, to bezpośrednia wymiana: życie zwierzęcia za zaspokojenie czyjegoś pragnienia. Własnoręcznie pozbawianie życia zwierzęcia, o które wcześniej się dbało, aby je zjeść, pozwala też w pełni odczuć to, co się robi i ponieść tego wszystkie konsekwencje - psychiczne, emocjonalne i fizyczne (zaspokojenie chęci jedzenia mięsa).
Można podziękować za życie zwierzęcia przed zabiciem - czasem tak jest łatwiej.
I jak najbardziej polecałabym wszystkim, którzy jedzą mięso, aby własnoręcznie zabijali swój obiad, bo tylko wtedy można zrozumieć to, co się dzieje. Mówi się, że w takiej sytuacji połowa "mięsożerców" od razu przeszłaby na wegetarianizm.
Twierdzenie, że nie przeszkadza komuś to, że zwierzę ginie dla jego zachcianki jest hipokryzją, o ile sam tego zwierzęcia nie zabija, bo inaczej nie da się zrozumieć takiej śmierci.
Z nami: Ganix, Yetta, Inari, Cerridwen, Ceres Ciel i dziczek Włóczykij
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
Za TM: 88 szczurzych duszyczek
Re: czy jestes...
Niestety mało realna wizja. I nie sądzę żeby zaraz połowa... co najwyżej wrażliwe dzieciaki które nie wiedzą że kotlet to krowa.Nakasha pisze:I jak najbardziej polecałabym wszystkim, którzy jedzą mięso, aby własnoręcznie zabijali swój obiad, bo tylko wtedy można zrozumieć to, co się dzieje. Mówi się, że w takiej sytuacji połowa "mięsożerców" od razu przeszłaby na wegetarianizm.
Twierdzenie, że nie przeszkadza komuś to, że zwierzę ginie dla jego zachcianki jest hipokryzją, o ile sam tego zwierzęcia nie zabija, bo inaczej nie da się zrozumieć takiej śmierci.
Ja np. nie mam okazji własnoręcznie zabić mojego obiadu ponieważ na wsi nie mieszkam, pewnie gdybym mieszkała to tak właśnie bym robiła. Ale mam na wsi dziadków i widok zabijanej kury czy świni nie jest mi obcy. I nijak mnie to od jedzenia mięsa nie odrzuca. Jakoś rozumiałam od dziecka że karpik który pływa w wannie za chwilę wyląduje na stole.
I nie uważam jedzenia mięsa za zachciankę ale o tym dyskusji już było od groma
Re: czy jestes...
Nie wyobrażam sobie czegoś takiego - mieszkam ze zwierzęciem, karmię je, opiekuję się.. a potem nagle zachciewa mi się obiadku i ide sobie je zabić, pokroić i ugotować.
Nie, nie mógłbym. Mnie mdli na sam widok surowego mięsa a co dopiero krwi jakiegoś zwierzęcia.. I jeszcze te zawiedzione zaufanie. Kiedy zwierzę widzi, że jego opiekun nagle diametralnie zmienia nastawienie..
I w ogóle. Zabijanie. Straszne. Nie przeraża mnie zabijanie ludzi, ale zwierząt to już dla mnie gorsza sprawa..
Mięso aktualnie ograniczam do minimum. Ale w najbliższym czasie mam zamiar przestać jeść je wcale. Kiedyś już nie jadłem, długo, ale kotlety mojej babci..no, przez nie znowu zacząłem
Nie, nie mógłbym. Mnie mdli na sam widok surowego mięsa a co dopiero krwi jakiegoś zwierzęcia.. I jeszcze te zawiedzione zaufanie. Kiedy zwierzę widzi, że jego opiekun nagle diametralnie zmienia nastawienie..
I w ogóle. Zabijanie. Straszne. Nie przeraża mnie zabijanie ludzi, ale zwierząt to już dla mnie gorsza sprawa..
Mięso aktualnie ograniczam do minimum. Ale w najbliższym czasie mam zamiar przestać jeść je wcale. Kiedyś już nie jadłem, długo, ale kotlety mojej babci..no, przez nie znowu zacząłem
Stworzenie bezszczurowe.
Byli ze mną: Japek, Siergiej, Matt, Vincent, Ciel, Gacek, Dorian, Hiroki, Kiwi, Kokos
Odeszli za TM: Aki, Aleksander, Sky, Artemis, Szuflad, Pendrive, Hiroki
Diabeł - gdzieś tam..
Byli ze mną: Japek, Siergiej, Matt, Vincent, Ciel, Gacek, Dorian, Hiroki, Kiwi, Kokos
Odeszli za TM: Aki, Aleksander, Sky, Artemis, Szuflad, Pendrive, Hiroki
Diabeł - gdzieś tam..