![Obrazek](http://images39.fotosik.pl/244/0809b4f2b0f6e29fmed.jpg)
Zgrubienie jest sine i miękkie, przy mocniejszym ucisku czuć pulsowanie. Od spuchlizny do końca ogonek jest zimny. Dodatkowo dziś zaczęła sinieć końcówka (na zdjęciu nie widać wyraźnie).
Nie ma śladów ugryzień, uderzeń, odarcia. Nie przychodzi mi do głowy co w klatce mogłoby się wydarzeń, nie ma tu nic ciężkiego co mogłoby spaść na ogon.
Właśnie byliśmy u weterynarza, młoda wetka przyznała, że jeszcze nie spotkała się z czymś takim, podała antybiotyk i środek przeciwzpalny, w domu ma pogrzebać w literaturze ewentualnie skonsultować się z lekarzami z przychodni. Jutro powinna być kolejna wizyta ale niestety, oboje z lubym pracujemy (a godziny otwarcia w sobotę są krótsze) więc dostaliśmy tabletkę do podania a pojedziemy dopiero w niedzielę. Chyba, że uda mu się zwolnić z pracy albo rano ogonek będzie wyglądał tak, że to ja spróbuję się urwać.
Rozmawiałyśmy o ewentualnym krwiaku, martwicy, amputowaniu ogonka, ropniu (choć stwierdziła zero śladów otarcia/ drapnięcia itd.) ale też o tym, że krwiak może się wchłonąć.
Boję się jednak tego zimnego ogonka i powstałego zasinienia na końcówce.
Spotkaliście się kiedyś z czymś takim?
Dodam tylko, że Siwa wciąż ma ADHD, jak zawsze szaleje po całym pokoju, je- i innych objawów nie ma prócz wczorajszej porfirynki w oczach.