U mnie jest teraz kot ze złamaną tylną łapą i miednicą

. W środę jak wyszłam z psem to go znalazłam w krzakach w ogródku, odprowadziłam szybko psa do domu żeby nie przeszkadzał i chciałam go wziąść, ale kot zniknął. Następnego dnia znów wyszłam z psem i kot leżał w w innym miejscu ogródka, ale tym razem już w ogóle nie mógł stanąć na tylnich łapach. Wzięłam go do domu, dałam mu kocie chrupki i wodę, na którą się rzucił. Wziełyśmy go z mamą do weterynarza. Okazało się, ze to złamanie otwarte. Odprysk kości przebił skórę od środka, na szczęście rana nie jest duża i nie widać kości. Był wycieńczony więc musieliśmy zostawić kota na jedną noc u pani doktor, bo nie mogliśmy go w piątek zawieść na kroplówkę. Odzyskał trochę sił. Wczoraj zrobiliśmy zdjęcie. Złamana miednica, kość podudzia i kość strzałkowa. Ewidentnie go samochód potrącił. W gre wchodzi operacja lub w najgorszym razie amputacja (do tej pory nie odzyskał czucia w łapie). Tyle, że taka operacja to koszt rzędu 350 zł plus 100 za wyjęcie drutu. Tyle, że to w tej chwili dla nas spory koszt, zwłaszcza, że już wydaliśmy na niego ponad dwieśdzie złotych. To dziki kot (właściewie to kot urodził się u sąsiada, ale jemu bym go nie oddała. Albo by go uśpił, albo zostawił na pastwę losu. Bo ,,koty są od łapania myszy''

. On nigdy nie leczył żadnego zwojego zwierzaka, a miał bardzo dużo niestety. Nie mówiąc już o tym że ich suka miała niedawno młode bo ją wypuszcali na spacery po wsi jak miała cieczkę...). Nie chcemy go zostawić na pastwę losu ani oddać do azylu, zwłaszcza że go znamy i trochę nam ufa bo pozwalaliśmy mu w zimię spać u nas na klatce. Mój tata dzwonił do schroniska i dowiedział się, że można napisać pismo do Ktozu z prośbą o pokrycie całych lub chociaż częściowych kosztów. Zresztą nasza pani doktor, tak jak i pan doktor u którego robiliśmy prześwietlenie mówili że robili już operacje, które wspomagał finansowo toz. I teraz mam pytanie, ma ktoś z was doświadczenie z takim pismem? Co trzeba w nim zamieścić? Chcemy to złożyć jutro bo w tym tygodniu albo na początku przyszłego będzie operacja, ale też jutro możemy dopiero dzwonić spytać się co i jak. A dobrze by było gdybyśmy to napisali dzisiaj i jutro z samego rana zanieśli. Albo ew. znacie jakieś fundacje w Krakowie, które też mogły by wspomóc leczenie (bo wiadomo jak to z tozem bywa). Jak już kota zoperujemy ( i przy okazji wykastrujemy) to będe mu szukać domy, więc jak ktoś marzy o przepięknym czarnulku i pięknym imieniu Kazik to zwracajcie się do mnie

.



