Małe Białe, Okruszek. Prawie nigdy nie używałam jej imienia.
Jak dziś pamiętam dzień, w którym przy autostradzie odbierałam 3 okruszki na DT. Po podejściu do samochodu, który transportował maleństwa z Wawy do Wro, moim oczom ukazało sie tylne siedzenie zasypane małymi, białymi stworzeniami z różowymi oczami. Po włożeniu ręki do koszyka nie patrzyłam jakiego szczura wyciągam, brałam na oślep, żeby tylko na nie nie patrzeć. W tamtej chwili byłabym skłonna wziąć je wszystkie... Były przerażone przez pierwsze dni. Kiwały sie na boki jak oszalałe, uciekały od ludzi. A później? Później stały sie cudownymi, przekochanymi, proludzkimi i totalnie bezkonfliktowymi i łagodnymi szczurkami.
Były takie wyjątkowe. Dzisiaj, razem z Mitią, skończyła sie ta cudowna przygoda. Nie ma już żadnego śnieżka z porzeczkowymi oczami. Klatka jest tak przeraźliwie pusta.



Śpij Słoneczko. Byłaś taka dzielna.