mmik pisze:Świetne masz to stadko

Będę zaglądać częściej, żeby być na bieżąco no i może znajdę jakieś wskazówki co do oswajania i łączenia, które mi się przydadzą, jak przygarnę kolegę (tak, narazie jednego;P) moim

Pozdrawiam!
Dziękuję i zapraszam.

Jednak uprzedzam, że to moje pierwsze stadko i pierwszy raz dołączyłam szczurencje, więc doświadczenia za bardzo nie mam, tylko dużo dobrych chęci. Za to już teraz mogę powiedzieć - im więcej szczurów, tym weselej.
W czasie mojego wyjazdu na weekend pierwszomajowy dziewczynki musiały się trochę nudzić, bo przerobiły swój piękny hamaczek na... hamaczek z lepszą wentylacją.

W piątek dokończyły dzieła, rzuciły wyzwanie grawitacji i trzy pulpety klapnęły razem z obgryzionym hamaczkiem na ziemię. Chciałam im dołożyć dodatkowo tunel, a tak mają nowy tunel ZAMIAST hamaczka.
Żeby wyjść z klatki, dziewczynki muszą najpierw zsunąć się na wąski pasek blatu komody, a potem dopiero na kanapę. Miejsca na komodzie zrobiło się jeszcze mniej (chociaż dorobiłam 10 cm blatu), odkąd jest większa klatka, a już wcześniej zdarzały się przypadkowe skoki na bungee bez bungee. Blondyśka regularnie nie wyrabia, bo za bardzo się spieszy, a ja za każdym razem wpadam wewnętrznie w panikę (zewnętrznie nie mogę, bo bym szczurę jeszcze gorzej zdenerwowała), że coś sobie zrobiła spadając. Oglądam ją i macam z każdej strony, aż bestyja ostatnio nie próbowała uciekać, tylko czekała przy komodzie na oględziny. Gaduśka mniej się spieszy, ale jest pierdółką z natury (wielki zadek też dostała z natury - leniwej) i też przysparza mi siwych włosów.
Jeden upadek zaliczyła już Cookie, kilka dni po pierwszej, felernej wyprawie za kanapę, więc bałam się, jak ją złapię, ale była na tyle oszołomiona, że poszło bez problemu.
Wczoraj Morelka postanowiła porzucić szczurzy ród i zostać latającą wiewiórką. Przeraziła się okropnie upadkiem (ja też), wpadła w straszną panikę i próbowała wskoczyć z powrotem na komodę. Kicała tak, bidna, dopóki nie podbiegłam, żeby ją obmacać. Ledwo dała się złapać, ale na szczęście była cała, tylko zestrachana.
Pechowy gzyms ma jakieś 15 cm, na spokojnie dwa szczury się tam miną. Nie wiem, co one robią, że tak spadają. Boję się, że w końcu któraś sobie coś zrobi. Barierka nie pomoże, bo będą na nią włazić i spadać jeszcze częściej, podest też się nie sprawdził, bo wciskały się pod niego, same ryzykowały upadkiem (ale na etapie eksperymentów stałam obok i łapałam) i spychały inne szczury. Na razie zabrakło mi pomysłów.
