
Ale straciłam humor jakoś...
Już wszędzie napisałam... ale bardzo bardzo ciężko mi dojśc do jako takiego stanu po wiadomości o Almie...

Była trochę i moja...
Przez ponad tydzien cieszyłam się jej i dzieciaczków obecnością... współczułam okropnego życia u terrarysty ...
.
Cieszę się, że chociaż raz zaznała pełni szczęscia macierzyństwa,,, że nikt nie wykradał jej klusek i nie karmił nimi węża...
Wiem, że przynajmniej przez ten miesiąc miała kochającą Panią, dobre warunki i żyła sobie spokojnie w otoczeniu swoich maluszków...
Spijcie dobrze... <'>