Wszystko na to wskazuje, że będzie to "jednodniowa" choroba i od razu śmierć. Nie wiem co się stało, wcześniej żadnych objawów nie dostrzegałem.
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
To była najruchliwsza samiczka z całej piątki. Wczoraj jeszcze hasała po moim pokoju i po klatce i nic nie wskazywało na to, że dziś będzie ledwo żywa. Je powoli, nic nie pije, oczy ma przymrużone, oddech płytki, zapadnięte boki, spowolnione ruchy, niepewny krok i co najbardziej dziwne - czarny ogon, a właściwie czarne włoski na ogonie - w znacznej części wypadły, ogon jakby wyłysiał, miejscami aż do krwi.
Nie było mnie w domu od rana, nie wiem co się działo w klatce, ale była ona tylko z rodzeństwem, które nie jest agresywne, a już na pewno nie w stosunku do chorej.
Jakieś pomysły?