a tu też grrr, znajoma leżała na patologii, gdy ja leżałam na położniczym, miała zakaz nawet siadania, leżeć aż do terminu albo prawie, a termin na wrzesień; były jakieś problemy z łożyskiem itp. i wczoraj musieli jej zrobić cesarkę, wyjęli dziecko 2200 g, leży teraz w inkubatorze - bo jakieś krwotoki były czy inny szlag....
crohn? no, dosyć, zwłaszcza taki stan zapalny jaki ja mam. ale leczę się już i będzie coraz lepiej.Rhenata pisze:Yssku, tak mi przykro ze cie choróbsko dopadło czy to cos bardzo poważnego ?
niestety to nieuleczalne i dążyć można jedynie do remisji.
Nadiątko ma ksywkę Mrówka, bo miała takie cienkie mrówcze rączki i nóżki, kształt główki taki wydłużony i łypiące podejrzliwie oczka i taką w ogóle drobną chudziutką buzię jak mróweczka. teraz troszkę jej poliki już rosną i nabiera miękkości w rączkach i nóżkach. ale po urodzeniu wyglądała jak patyczek. albo jak - no - mrówka? jedyne co miała niemrówcze, to śliczną czuprynkęz Nadia już ok wszystko?taka malusia wyskoczyla
Mrówka dziś jest po wizycie pani położnej, która pamięta nas bo przychodzimy do przychodni z Jonatanem. I wszystko mrówczo gra.
Jonatan rzucił w nią wczoraj sudokremem. ale chyba nie miał złych zamiarów.
Jonatana muszę na nowo wytresować, żeby zasypiał w łóżeczku, bo pod opieką babć dotarł do punktu, gdzie zasypia na noc WOŻONY WÓZKIEM PO DOMU. a potem się go przekłada. załamałam się. no i wczoraj siedziałam przy synku, który tkwił w łóżeczku i miotał się z krzykiem i płaczem, ale w końcu przestał się gniewać, zaczął mi nawet śpiewać i tańczyć, głaskał mnie po włosach... tata puścił mu krecika i synek pooglądał sobie w łóżeczku krecika i usnął.