Niestety, wieści nie są dobre.
Miś. Gula Misia nie zeszła, tak naprawdę niewiele się zmieniła, może bardziej zwarła. W ocenie weterynarz u której byliśmy wczoraj na kontroli kwalifikuje się do wycięcia. Ale u nich tylko pod narkozą tradycyjną, czyli – nie.
Czyli dr Czerwiński. Jutro o 12.
Jakby to nie wystarczyło, jest jeszcze martwica po niedzielnym zastrzyku. Pytam lekarkę co podaje ? – Antybiotyk (miała już w strzykawce) – Gentamecynę ? (tak kojarzę, że jest najskuteczniejsza na gronkowce) – Nie, enroflaksacynę. I w tej samej chwili nierozcieńczony lek wchodzi w Misia... grrr.. Martwica niewiele mniejsza niż sam guz, a czarna i gruba jak skorupa.
Mam takie wyrzuty sumienia, że aż do tego doszło. To mogła być błahostka, a teraz przychodzi mi szykować chorobówkę dla Misiaczka.
Herman. To nie jest ropień, w palcach jest dokładnie takie samo jak wycięte świństwa. Minęły dopiero trzy tygodnie od operacji, a to już jest z powrotem ! I rośnie, szybciej niż ostatnio. Płakać się chce. Kolejna operacja teraz odpada, za wcześnie, z kolei czekać – Herman we wrześniu kończy dwa lata... Pytałam wetki, u której byliśmy wczoraj czy nie pomógłby antybiotyk albo leki spowalniające. O niczym takim nie słyszała. Jutro Hermana nie wezmę, ale Czerwiński chyba coś u diabła zaproponuje ??
Urczyk.
Urczyk jest na różnych suplementach, tylko inhalacji jeszcze nie robiłam. Po wszystkich doświadczeniach z Baruchem, obawiam się znów uderzać w antybiotyk, zresztą lekarz na miejscu mówi (tak, to już trzeci /), że nie ma na razie takiej potrzeby.
Jednak w tym małym różowym nosie coś podobnego siedziało już wiosną, wtedy przeszło dopiero po tylozynie.
Chuchamy i czekamy.
I Wit. Z nim, przyznaję się, nie byłam u lekarza. Jego guziołek jest najmniej niepokojący, a zaleceniem i tak byłoby – obserwować. Na razie się nie powiększa.
Czarny paznokieć Witalisa odpadł już jakiś czas temu, wyrasta nowy, ale palec nadal jest podpuchnięty, w dodatku ma obrączkę od Dżumowych zębów...
Poza tym wszystkim:
szczupaki rezydują już wszystkie razem w dużej klatce. Jeszcze jest trochę przepychanek pomiędzy Witalisem a Dżumem, i nieustające oncertowanie tego drugiego, ale to akurat jest rzecz, która, znając charakter Dżuma, jeszcze trochę potrwa. Herman od czasu do czasu mierzy się z Witalisem. Jeśli działa szybko i nie jest zbyt natarczywy Wit daje się zdominować, jeśli przegina - jest utarczka. Misiowi zdarza się jeszcze napuszyć i tyłkiem Wita obić, ale odnosi się wrażenie, że sam się pilnuje, żeby nie doszło do czegoś większego.
Urczysko najsłodsze. Przydarzają mu się cudne białe rójki

Wygląda jednak, że Witalis to prawy mąż i w dzieciach nie gustuje

Tym gorzej dla niego bo reszta moich babochłopów nieprędko, jeśli kiedykolwiek, tak zalotnie przed nim uszami zatrzepoce
Witalis chyba trochę zdziczał od dołączenia go do stada. Albo i nie, może w ten sposób zachłystuje się wolnością. Biegus z niego ! już dawno nikt tak nie cwałował po pokoju
Aż przykro, że nie potrafię patrzyć na jego radość życia, ale wciąż mam w głowie najstarszą dwójkę
