przekleiłam ze swojego tematu.Przepraszam, ja się nie nadaję już do niczego. Zabiłam Cerratkę. Kapturzątko kochane, cudne, nakrapiane. Poszłam je nakarmić i pozamykać na noc. Ale, żeby nie zwiały do pomieszczenia obok, to zamknęłam drzwi.. popatrzyłam na dolną część, ale nie wiedziałam, że one potrafią się wdrapać w przeciągu chwili na górę drzwi.. Nie popatrzyłam, zamknęłam. Nic nie słyszałam. Bo 30minutach wyszłam, przeszukiwałam pomieszczenie obok. I zobaczyłam krew, tuż pod drzwiami, świeżą. Spojrzałam w górę.. widziałam zgniecioną Ceratkę.
Kochanie moje, przepraszam, śpij dobrze (*)