Czarnulka , ten slodziak o naleśnikowym spojrzeniu , bardzo nieładnie potraktowała dziś niebieściaka. Zamieniłam duety pokojami i kiedy zabierałam na powrót Dżumę, Czarnulka została w pokoju młodszych i z Finlandią zajęły się sobą, a kiedy dołączyła do nich Martini , Czarnula strąciła niebieściaczka z pufy, a potem ustawiona bokiem i napuszona jak bufon sprała ją dodatkowo na podłodze.

Nie reagowała w ogóle na moją karcącą , niezbyt delikatną rękę, nie udało mi się jej powstrzymać . Choć nic Martince nie zrobiła, to jednak wystraszyła biedulkę i niebieskie nieszczęście znowu przybiegło do pani na rączki , wtulić pyszczek i uspokoić się pod pieszczotą.
A złośnicę zdominowałam i ... nie dostała dropsika!
Nie miałam żadnych skrupułów

Błagalne oczka nic nie wskórały!
