
Łaciaty był z pierwszej pary szczurów, jaka do nas trafiła. To on poszedł na Wielką Wyprawę, ciągnąc ze sobą wałówkę w postaci pudełka szczurzych dropsów czekoladowych, to on za młodu dziurkował wszystkim uszy, kiedy tylko znalazł się na ramieniu (poza tym był całkowicie niegryzący, więc widocznie uznawał, że z przekłutymi uszami każdemu jest ładniej), to on był jedynym szczurem z naszego stada, który namiętnie obgryzał sobie paznokcie i jedynym, który umiał się z nami tak ładnie bawić w łapanie powietrza łapkami.
Życzę wszystkim szczurkom takiego wspaniałego zdrowia i usposobienia, jak również... takiej spokojnej śmierci, bez długich dni cierpienia i bezskutecznych prób ratunku, jak to często bywa z naszymi kochanymi maluchami. Niech przykład Łaciatka będzie dla nas tym pozytywnym.
Żegnaj, Przyjacielu
