Nikt już nie chrumka, hip hip hurra! Wczoraj przyszłam do domu z silnym postanowieniem zabrania Stefa (głównego świstaka) wraz z ferajną na przegląd. Najwyraźniej skądś dowiedziały się o moich planach, bo od tego czasu nie usłyszałam ani jednego podejrzanego dźwięku!
Ranka Neve dwa dni temu:

Teraz jeszcze mniej widoczna

.
I dzisiejsze parapetowe foty (na pierwszym za Leią ukryte złowieszcze oczko Nevina

)



Białosz zaczyna ze stoickim spokojem znosić moje zapędy do miziania na parapecie i dzisiaj dała sobie wyczochrać nie tylko zadek, plecki i głowę, ale i za uszkami i nawet chwilkę pomasować uroczo zawiśnięta przednią łapkę...

A że ja też już się zagoiłam i tylko strupy świadczą o stałym konflikcie, to moje serce daje się rozpuszczać...