Chyba wypada zaktualizowac nieco.. Zwłaszcza, że chyba się żegnamy...
Ale od lżejszych wieści to Laurze rana pooperacyjna bardzo ropiała, prawdopodobnie ma uczulenie na nici. Na szczęscie juz sytuacja jest opanowana i wszystko powinno byc dobrze.
Za to Beza prawdopodobnie ma nowotwór w uchu. Narośl rośnie. Doszła już prawdopodobnie do ucha wewnętrznego bo Beza ma przekrzywiona główkę.. Coraz bliżej do mózgu.. Dodatkowo narośl zatyka ujścia w uchu przez co gromadzi się w nich ropa. Codziennie uszko oczyszczamy, wymasowywujemy ropę, która guzami zbiera sie wokół ucha...
Antybiotyk nie działa...
Jest kilka opcji... Zostawić Bezę, żeby sobie żyła.. Może to byc kilka miesięcy, a moze 2 tygodnie.. Lub zoperować, spróbować wyciąc jak najwięcej guza.
Nie wiem, co robić..
Szkoda Bezę męczyc operacją, która nie będzie stuprocentowo skuteczna, ale zostawić ją bez niczego.. jeszcze gorzej... Chyba bym sobie nie wybaczyła poddania się bez walki. Zwłaszcza, że Beza chce walczyć. Zawsze była duszkiem w stadzie, nieśmialym, troszke skrytym.. Teraz radosnie wybiega na zawołanie, mimo że wie, że czesto wołamy na bolesne czyszczenie ucha...
