Dobrze jest wreszcie takie posty pisać po tym, co było

( teraz mogę przyznać, że obawiałam się zgaśnięcia naszego słoneczka - tak rozpaczliwie źle to wyglądało ).
W nocy bez namawiania i perswazji malutka jadła i to tak, że gdy sięgałam po chusteczkę do obtarcia ubabranego gerberem pysiaka, biedny wygłodniały głodomorek zniecierpliwionym gestem siegnął po strzykawkę i ucapiwszy ją paluszkami, przyssał się do końcówki niczym zdesperowany desmodus rotundus
Kiedy o 4.30 ponownie karmilismy Dżumkę, zjawiła się jej siostra, złakniona pieszczot i nie tylko; anim się obejrzała, a już przylgnęła mocniej niż na super glue do zwolnionej przez moment strzykawki
Dżumka raz urzęduje w pufie, raz w drewnianym domku na górnym piętrze, a ostatnio coraz częściej pakuje się bezceremonialnie po oparciu fotela na szczurze legowisko za meblami.... kiedy obsika już inne sypialniane kąciki

Popiskuje żałośnie w odpowiedzi na urzędującą tam siostrę i rada nie rada , Czarnulka ustępuje i szuka sobie miejsca gdzie indziej
Ale dziś rano spały tam obie i chyba było im dobrze. Aktualnie agutka po drugim śniadaniu śpi na boczku z rozkosznie pelnym brzuszkiem
Przez kilka godzin zostanie teraz sama z porozstawianymi wszędzie miseczkami z jedzonkiem różnego rodzaju, Czarnulka zaś popadnie w niewolę w sąsiednim pokoju - niestety, musimy mieć pewność, że to co dla jej siostry, nie będzie zjedzone przez czarny pochłaniacz spożywczej materii .
Mam nadzieję, że nie chwalę dnia przed zachodem słońca wyznając, że nigdy jeszcze, wliczając w to pełne radosnych emocji dzieciństwo, żaden gwiazdkowy prezent nie dał mi aż tyle radości, ile sprawił nam cud zatrzymania Dżumy z nami jeszcze przez jakiś czas...
Wyznam też, że poprosiłam Gwiazdora o przekazanie Zajączkowi, że wszyscy troje już w tej chwili wiemy, że pragniemy jednego dla wszystkich, takiego samego prezentu; mam nadzieję, że przekazał naszą goracą prośbę
Kochani, jeszcze raz dziękuję za wsparcie i za pozytywną energię, której tak bardzo nam było potrzeba!
