Dziś Miś dostał ostatni theranecron. Umówiłam się na wizytę w piątek.
Co do antybiotyku, dr sceptycznie, ale zaproponował jakiś. Niestety nazwa nie została mi w pamięci, i trochę się niepokoję, bo to było coś na „o”, a antybiotyków na „o” znalazłam dwa - z czego jeden jest z grupy penicylin

Mam nadzieję, że to nie o ten chodziło. Już zapisałam sobie i tego nie pozwolę podać.
Guz w ciągu ostatnich dni jakoś wyraźnie się nie powiększył, ale też za krótki to okres aby wysnuć z tego pozytywne wnioski.
Jest dziwny – twardy, jakby taki kanciasty wewnątrz
Misiaczek różne miewa dni. Sam z klatki nie wychodzi i zazwyczaj niezbyt chętny jest wynoszeniu. Robię to jednak codziennie, najwyżej pokaże, że bardzo chce z powrotem – to wracamy. Najbardziej się cieszę się jeśli uda się czymś go zainteresować: jakąś nową instalacją, poszukiwaniem smakołyków w kartonach lub w sianie, czymkolwiek, żeby trochę poczłapał. Jest mu to bardzo potrzebne, bo nóżki ogólnie ma słabe, jak je trochę rozchodzi mniej się rozzjeżdżają. Tylko nie zawsze ma chęć
I tylko śpi jak zwykle ze smakiem.
Dżum – tu pilnujący swego i hermancinego ogonka
w równie wielkiej trzyma mnie rozterce.
Lekarz na miejscu zaimprowizował badanie usg, tzn. przeprowadził, ale dzik tak się wyrywał, że nie wiem czy można wynikowi zawierzyć. Dla mnie to czarna magia i nic nie widziałam z tego, co mi pokazywano na monitorze. A pokazywano ponoć masę guzowatą, nie mleko ...
Dżuma zabieram z Misiem. Myślę o sterylizacji u niego, ale nie wiem nawet czy dr takie zabiegi przeprowadza, nie wiem co z tymi guzami, bo przecież i jedno i drugie za jednym razem to chyba niewykonalne, a jeszcze twory te są rozrzucone po czterech stronach świata
i to ryzyko
