zamierzałam wczoraj napisać też o prawdziwym życiu szczuparzydeł, wydarzeniach i nastrojach które oni kształtują zgodnie ze swoją wolą i zamierzeniem, a negatyw znów wziął górę
To dzisiaj:
Czarne Słońce
Hermaństwo – Hermaniątko - Hermańskie źdźbło - Hermańska rzecz - Hermańczyk
Czub – Grzmot
Manu - Manuch - Maniątko
Dubeltówka
Cudnica – Cudak
Totus
i pewnie to ani nie połowa jego imion
Ostatnio zyskał jeszcze jedno – Cykada. Usiądzie na najwyższym miejscu w okolicy i zaczyna koncert. Na łóżku - szczycie pościelowej góry, na najwyższym - dżumowym - hamaku, na klatce – ale niekoniecznie w domku, który niedawno przyjechał - ( „nie po to światło by pod korcem stało”

) - na dachu i zamienia się w cykadę
Wczoraj wlazł mi na kark kiedy czytałam, udeptał sobie wgłębienie i zaczął. Cudnica najmileńsza !
Aparatura tego nie „łapie” - za każdą próbą uchwycenia „pulsu”- obraz się rozmazuje - cud się szkiełku wymyka !
http://www.youtube.com/watch?v=1qGuMEERO6M – dziwadło
Kilka razy w ciągu wieczora zabieram grzmota na wyprawę łupieską. Na kocie terytorium - do kuchni, ale nie wiem czy czub kotów wcale nie dostrzega czy w tym momencie skupia się na priorytecie – w każdym razie sam się na ramię ładuje, nosem kierunek wyznacza i trzeba iść
Wybieram smakołyk, cudak kłapie z aprobatą albo dalej ramię udeptuje, że nie miało być to ...
Jak już się zdecydujemy, smakołyk mam trzymać ja – Herman go nie weźmie w zęby dopóki nie przekroczymy progu pokoju, ale w drodze powrotnej upewnia się czy aby naprawdę nie wracamy z pustymi rękami. Ledwo próg przestąpimy bezceremonialnie swą własność wyrywa (i tu trzeba uważać, żeby nie porwał też części przeznaczonej pozostałym szczupakom

) , ponieważ z cosiem w zębach kłapać już nie może (Herman nie jak ten kruk z bajki Krasickiego

) więc kiwaniem całej przedniej połowy ciała (tutaj wyobraźnia znających totusa powinna się uruchomić

) daje znak żeby czym prędzej go zesadzić iżby mógł do przystąpić spożycia. Tak to z nim jest
Hermanckie źdźbło:

- jestem piękny i uroczy

-
bywam dostojny (

)

- oryginalny
i inne
Misiaczek trochę przystopował z tresowaniem Lisa, a ten nadal jeśli tylko może – lubi spędzić dzień gdzieś w szufladach raczej niż w klatce. Wit jest takim wypłoszkiem jak Dżum niegdyś, tylko bez Dżuma ufności do mnie - za to z zezem, który nadaje mu wygląd wiecznego prześladowanego

. Korzysta dosyć chętnie z rękawów (woli je niż być branym na ręce), a kiedy już w bluzie jest, zawsze w niej trochę pokręci, co rzecz jasna próbuję przedłużyć przekupstwem
Witalis:
Miś i Urczyk, to dwójka okupująca norkę większego hamaka. Leniwce nad leniwcami, z tą różnicą, że Urczyk, kiedy nadchodzi czas sam z siebie wyrusza pobiegać i naczerpać jadła i przestrzeni z większego świata. Udaje mu się raz po raz wybrać z Hermanem na łowy do kuchni. Operatywny jest wybitnie - sokole oko, charci węch, echolokacja i te sprawy – gdybyście widzieli te maleńkie rączki i zaspany pyszczek kiedy w zasięgu pojawia się kąsek – metamorfoza na ułamek sekundy - małe białe w małe szponiaste ! a jak już wyrwie i przysiądzie aby schrupać – na powrót – ojej ! - istotka
z Misiem
Misiaczek, jak pisałam, jeśli uda się go rozruszać poprzechadza się niespiesznie, ustaje i się porozgląda, w pościeli prześpi czas oczekiwania na spodek z lekarstwem.
Ponad Wyścigiem.
Moja chmurka:

- syn Ammona
pogadanki z Hermanem

a potem miało miejsce iskanie Hermana - aż do tego stopnia
i Dżum.. ach, Dżum
gdy go dotykam nie wydaje się bolesny, ale kto wie czy mu te zmiany nie dokuczają, sporo czasu z wybiegu spędza na swoim hamaku, melancholijny, smutny
bardzo się o niego niepokoję
żeby nie podjąć złej decyzji
z Hermanem
