Oj, dawno mnie nie było... ale to bynajmniej nie oznacza, że straciłam zainteresowanie szczurami czy że z chłopakami coś nie tak
Przeciwnie, wszystko jest fajnie, a ja - mam nadzieję, że już na stałe - wracam na forum i będę bywać już regularnie
Co tam u nas? Ano nieźle. Chłopcy mają już 8 miesięcy, nie wiem, kiedy tak szybko urośli. Czmyś został zważony podczas niedawnej wizyty u weta, waży mniej niż myślałam - 490g. A ja się obawiałam, czy nie tuczę szczurka
Frodo jest na pewno troszkę lżejszy, ale nie wiem ile waży, bo on u weta nie był.
No właśnie... parę dni temu Czmyś nas wystraszył. Zakrztusił się
Po porannym bieganiu i wymizianiu najspokojniej w świecie jadł śniadanie, kiedy nagle z pyszczka poszła ślina i zaczął wykonywać takie dziwne ruchy główką. Widać było, że coś mu przeszkadza. Wypuszczony z powrotem na kanapę zachowywał się zupełnie nie jak nasz Czmyś
Leżał spokojnie i zamykał oczka, gdy go głaskaliśmy. Przydarzyło się to pierwszy raz i byłam bardzo wystraszona. Mąż do pracy nie poszedł, pojechaliśmy z Czmyszkiem do weterynarza. Po drodze Czmyś wypluł coś z pyszczka
To były jakieś przeżute ziarenka, chyba kukurydza czy coś i wszystko wskazuje na to, że to właśnie to było sprawcą całego zamieszania, prawdopodobnie mu się przykleiły. Do weterynarza i tak poszliśmy. Był spokojniutki, widać nerwy z niego schodziły, pozwolił się osłuchać, obmacać, tylko protestował, jak mu do mordki zaglądano. Ale było już po wszystkim, w mordce czysto, wszystko skończyło się happy endem
Wzruszył mnie bardzo Froduś tego dnia, bo on został sam i też bardzo to przeżył. Szczerze mówiąc, to ja nie wiem, co robić w takiej sytuacji - brać jednego szczura czy oba naraz? Gdyby jeden był przeziębiony, to jasne, wzięłabym oba, bo a nuż drugi też się zaraził, tylko jeszcze nie ma widocznych objawów, ale w przypadku takich urazów? W każdym razie, Froduś mnie wzruszył, bo kiedy po powrocie obaj poszli spać, to cały czas spali razem, przytuleni. A oni zwykle śpią różnie - zwłaszcza w upały wolą jednak oddzielnie, tymczasem tego dnia Frodo nie odstępował na krok Czmysia i kładł na nim łepek jak na poduszce
Poza tą jedną sytuacją, ze zdrowiem chłopaków jest w porządku. Zachowują się też wspaniale - nadal w ciągu pół roku, jak ich mamy, nie zarobiliśmy ani jednego dziaba, nawet jak były zestresowane. Niesamowite są ich charaktery, zupełnie różne. Frodo, który dla ludzi jest takim spokojnym misiaczkiem do przytulania (nigdy się nie wyrywa, w odróżnieniu od Czmycha, któremu zawsze gdzieś się spieszy), w klatce staje się zdobywcą. Jak dostają coś do jedzenia (coś innego niż sucha karma), od razu zaczyna to wybierać po kawałku z miski i zanosić do swojej tajnej skrytki
Często też niestety zabiera Czmysiowi. Nie po to, żeby zjeść, tylko żeby to było jego
Czmyś z kolei na jedzenie się rzuca wyłącznie po to, żeby zjeść - nie interesuje go chomikowanie.
Czasem po cichu marzę sobie o większym stadku... nie, że Frodo i Czmyś to za mało. Ale tak kocham szczury, że mogłabym wszystkie na świecie obdzielić tą miłością
Niestety, przygarnięcie choćby jednego szczurka więcej oznaczałoby konieczność kupienia nowej klatki. A tu już nie o koszty chodzi, tylko o miejsce w domu... jednak... może kiedyś, przy okazji wymiany klatki uda mi się namówić męża
On dobrze wie, że moim marzeniem jest mieć tak z 5 do 7 szczurów i jakoś go to nie przeraża
No dobra, naględziłam się, i tak pewnie nikt tego nie przeczyta, to teraz fotki
Wczoraj mąż sprzątał klatkę, ja znalazłam sobie milsze zajęcie i polowałam na szczurki z aparatem
Udało się uchwycić momenty mycia się, iskania i inne psoty w kołdrze