Mamy dziś wszyscy pięć latek - TYLE mamy !
Herman skończył właśnie 2 i pół, Witalisowi, jeśli dobrze rachuję, stuknął lub na dniach stuknie roczek, Ulrice do „osiemnastki” brakuje jeszcze miesiąca, ale ponieważ ona sama nie ma, jak widać, co do swojej dojrzałości i starszeństwa żadnych wątpliwości – nic się nie stanie jeśli dla potrzeb jubileuszu tyle jej policzymy
Może i nie ma z czego się cieszyć, te rocznice szczurze tak szybko nadchodzą i tak ich mało
ale jakoś trzeba świętowaniem zdjąć urok z tej zbyt śpiesznej przemijalności
Świętujemy więc potrójnie
Hermaniątko wyczuło chyba którymś ze swoich nieomylnych zmysłów, że w moim pociesznym ludzkim myśleniu, dzisiejszy dzień chciałam uczynić w jakiś sposób szczególnym i pamiętnym. Długo w poranek towarzyszył mi dreptając to tu to tam i sprawdzając ile jeszcze wyciągnie z mojej do niego słabości
Zaś później spojrzeniem z wysokości swojego domku zaklęcia rzucał i droczył się jeszcze, że hermańskie boczki wcale żadnych pieszczot nie spragnione. Ale kłapał, kłapał kłapał...
Rozkosznik jest, tak jak go widać. Słońce
Księżniczka - delikatna, ale też cholera. Owszem jest ! Rządy sobie małymi rezolutnymi ząbkami zdobyła, i żeby wiadomo było – raz po raz o tym przypomina. Zwłaszcza kiedy wita się z współmieszkańcami po chwilowym rozstaniu. Całe szczęście na Witalisie raczej skupia swoje władcze zapędy (bo ani Herman ani ja nie zdzierżylibyśmy chyba, gdyby Słońce zaczęła ciemiężyć, ale nie - jeśli czesze mu główkę to jak szorstka w obejściu córka, która przejęła gospodarstwo, ale zawsze córka), i całe szczęście Wit (mądre chłopię

) raz jej ustąpi, raz humory zniesie (starsza siostra nie jest tworem łatwym w obsłudze

), a jeśli już dziewczę słodkie naprawdę przesadzi, Witek ma święte prawo się odegrać - tak sobie tłumaczę niewielką rankę na łopatce, z którą malutka chodzi od dwóch dni. Ale nic jej to nie zraziło

O respekt budzącą sylwetkę dba każdego dnia, o swoje wygódki dba (kiedy siedzę w poprzek łóżka oparta o ścianę, to napotykając mnie na swojej drodze nie raczy przejść mi przez kolana tylko przy ścianie wyczekuje żeby się odchylić), o dom dba (nasza Domatorka II, kochana) i dobre prowadzenie się Witka też dbała będzie

Tak jej dopomóż misiowy duch !
Misiaczku, tak mówię, ale Ty wiesz... Jak i Ty, Uryś ma w sobie wiele ciepła, którego nie skąpi
Cóż zaś Witalis: prawda że „rozmyty”. Ale mimo ciągłego przerażenia w oczach i w członkach, w Wicie jest chęć przełamywania swoich barier. Albo może nie przełamywania, bo to się wydaje poza zasięgiem tej istotki z piętnem - ale chęć kontaktu jest. Pokręci się przy człowieku, podepce (początek „toru przeszkód” na niedawnym filmiku miał miejsce ni mniej ni więcej tylko na mojej głowie, co Wam zostało szczęśliwie oszczędzone

), porysuje pazurami u muskularnych nóg (Uni jaki on tam słuszny, może i wygląda na zdrowo utoczonego, ale to wszystko pracujące mięśnie są !), wciśnie pyszczek we wnętrze dłoni, nawet swoją dłoń poda; a za lada ruchem, dźwiękiem pierzchnie omal sobie nóg nie łamiąc, obijając się od wszystkiego po drodze. Ale ta nerwowość nie jest wywołana przez szczury czy przez mnie, ani przeciw nam kierowana, ona wypływa z Witalisa i jemu jedynemu krzywdę czyni
Ale żeby nie smęcić i nie analizować dzisiaj - tak, Unipaks, dalej dobrze widzisz – czasami uśmiecha się:)
Długo dziś siestowali po obiadowej owsiance, co mi dało czas popisać o nich trochę
A teraz będą już fotki:
galowo:
i przy czymś co pozostawia więcej miejsca na spontaniczość
i tradycyjnie już - Urinka skończyła i zabiera się do sprzątania

myślicie, że oni mogą mi mieć za złe to ciągłe "obstrykiwanie" ?
_____
Cyklotymio, jeszcze Tobie chciałam odpowiedzieć
może ten wcześniejszy filmik sprawi, że mama się uśmiechnie:
http://www.youtube.com/watch?v=9G2CcTWnQzE
Taki Dżum był. Oczywiście taki i inny jeszcze, niewypowiedziany...
możesz jej jednak również powiedzieć, że miał szczęście mieć małego przyjaciela, swoją jasną stronę, której nie zniechęcały jego lęki, lekka mizantropia i szorstkość obycia...
wiesz, kiedy szukałam dziś z myślą o Twojej mamie pozytywnych momentów w życiu Dżuma, na to wspomnienie mi pociekły łzy
http://www.youtube.com/watch?v=V51Ot9_eHmg
chciałabym wierzyć, że są gdzieś razem, i że za sprawą mistrza Dżuma to małe Barusze chuchro nareszcie regularnie jada