Mieliśmy swego czasu ( lata temu) nutrię; młode zostało odrzucone przez matkę i dostałam je do odchowania. Cudowne stworzenie, reagowała na imię bodajże po tygodniu, nie brudziła w mieszkaniu korzystając z własnej miski z wodą. Warzywka do jedzenia „prała” przedtem w wodzie, a jeść miała zwyczaj to wszystko, co opiekunowie. W każdym razie zawsze bezpardonowo się tego domagała.
Delikatna w stosunku do nas, bezceremonialna w zabawach z dużym psem, niezwykle inteligentna.
Wypuszczona na wolność terroryzowała na wsi pod Wrocławiem terroryzowała miejscowe baby, furcząc na nie znad buraka pogryzanego w ich własnym ogródku za stawem.
Długo mnie pamiętała i rozpoznawała, budząc sensację wśród chłopów, gdy – dorosła już, ogromna - mokra od wody gramoliła mi się na kolana wydając pełne szczęścia odgłosy.
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Chyba najbardziej niezwykłe ze wszystkich zwierząt, z jakim zdarzyło mi się mieszkać wspólnie w domu.