05.11.2008 - 16.04.2011 - 2 lata, 5 miesięcy, 11 dni....
Wczoraj w nocy odszedł Axaram....
Zauważyłam, że ma nastroszone futerko i jest zimny, wzięłam go na kolana.... wsadziłam go pod sweter, zwinął się w kłębuszek.... po paru chwilach jego serduszko przestało bić... Zasnął, już na zawsze.....




[*]
Do zobaczenia, moje niebieskie kochanie.... poleciałeś za Cyrankiem, prawda?....
;(
Niedługo zawiozę ciałko na sekcję....
Axaramek przyjechał do nas z Czech... zakochałam się w jego imieniu i to zadecydowało, że wybrałam akurat jego.










Został tatusiem miotu J... mojej Juuko... część maluchów odziedziczyła po nim niesamowicie delikatne, długie futerko.






Potem przyjechał na krycie Pavati... z krycia nic nie wyszło, miał w końcu dwa latka i już u mnie został.















Później.... Axaramkowi zaczęły siadać tylne łapki... zaczął się starzeć, robić coraz bardziej dziadkowaty. Prawie do samego końca zachował swoją niesamowitą aktywność i pogodę ducha. Nawet gdy łapki już zupełnie nie funkcjonowały, on radośnie pełzał, z zaciekawieniem unosił łepek, wspinał się na oparcie kanapy i wylizywał dłonie.


Zaczął robić się szczuplutki, a właściwie cieniutki, ale miał dobry apetyt. Kombinował różne sposoby opierania się o miskę i róg klatki, aby spokojnie zjeść czy umyć sobie brzuszek.
Gdy miał dokładnie 2 lata i 5 miesięcy.... nie sądziłam, że to będą jego ostatnie zdjęcia...





Ren, bardzo Ci dziękuję za Axarama, to był szczur niezwykły, wyjątkowy, zajmowanie się nim było dla nas samą radością.
Tylko pożegnanie boli......
