
Wszystko się zaczęło od adopcji szczurzycy - Kluski z Wrocławskiego Schroniska. Zobaczyłam ją na internecie i się od razu w niej zakochałam. Nie miałam jeszcze zbyt wielu doświadczeń związanych z ogonkami, był to mój pierwszy szczurek. Miała ok. 1,5 roku, gdy ją przygarnęliśmy, ale szybko się do nas przywiązała, uwielbiała z nami spędzać czas. Niestety bardzo chorowała. Najpierw zapalenie płuc przytargane ze schroniska, potem grzybica skóry, a na koniec zapalenie mózgu


Jej stan się poprawił odkąd brała leki, wszystko było w porządku, aż nagle którego dnia, gdy wróciliśmy do domu, Kluska spała sobie, zasnęła na zawsze. Wyglądała bardzo spokojnie, miała w pół zamknięte oczka, pyszczek 'uśmiechnięty' jak my to mówimy na szczęśliwe szczury... Kluseczko byłaś cudowną towarzyszką, żyłaś u nas około 5 miesięcy, każda chwila spędzona z Tobą była cudowna! Tęsknimy za Tobą Skarbie



Po śmierci Kluski chcieliśmy zaadoptować myszki, ale pewnego pięknego dnia, zobaczyłam na Forum zdjęcia maluszków, chłopczyków, które były do zaadoptowania z Wrocławia. Od razu się skontaktowałam z osobą odpowiedzialną za adopcję, zostałam wręcz idealnie przepytana, jak to bywa w procesie adopcji


Co najgorsze, nadal się nie możemy zdecydować co do imion, trudno jest je nazwać, bo jeszcze nie do końca znamy ich charakterki. Są zadziornym, a zarazem kochającym się rodzeństwem, cwaniaki niezłe, ale poza klatką co chwilę się za mnie chowają, jak tylko coś stuknie puknie

Nie możemy się doczekać aż urosną i będziemy je podziwiać w całej samczej okazałości



