Po powrocie z czterodniowego wypadu zastaliśmy dziewczynki zdrowe i w dobrym samopoczuciu. Dzięki świadomości, że w razie czego tahti służy pomocą, mniej martwiliśmy się o Fini i rodzinka opiekująca się panienkami też miała większy komfort psychiczny - tahti, dzięki serdeczne! 
 
Ranka czekoladowej Finlandii prawie zagojona, widać już tylko cienką czerwoną kreseczkę.  
 
Wiem, że dziewuszki były należycie dopieszczane, ale sms o tym, że ignorują dotychczasowe dietetyczne jedzonko, a u Martini dało się już zaobserwować zapadające się boczki, troszkę mnie zmartwił. Na szczęście rodzinka poluzowała pannom dietę i podwoiła serdeczności i ogonki dotrwały, szczuplejsze nieco ale bardzo uradowane z powrotu państwa. 

 Głaskom nie było końca 
 
Parę fotek dziewczyn zainteresowanych kwitnącym bzem (inaczej niż my 

 )

    wzrok Fini ku kwiatkom - jeszcze niepewna co to, ale już na to chętna 
 
 

   - Może pani da skosztować - to takie aromatyczne!

   - Nie? No to ja sama!

   dobyte, ucapione kwiecie

   - No co - to tylko tak na spróbowanie...

   ... i jeszcze może ociupinkę...
 
  Martini skwapliwie skorzystała z tego, co znalazła na stole: ze smakiem i bez winy.  
  
  

   - Eee... ja tylko podziwiam dzbanuszek..!

   pani się zaśmiewa, chwilę trzeba wykorzystać!
 
  ... no właśnie!  
Dziewuszki pozdrawiają 
