alken pisze:a któz to tam w tle nie miał szacunku dla Twojego zacięcia rezyserskiego
asz te szczury się szybko ruszają

Białe próbujące się dostać do kartonu to Grenadyn. W kartonie siedzieli Herman z Ulriką (Ur potem wyszła do rękawa), Herman czasami zaczepia Grenadynę, zwłaszcza jak ją spotka na terytorium wybitnie swoim (takim jest ten karton), jednak kto będzie górą w takim starciu nietrudno zgadnąć, dlatego oszczędzam czubowi przykrości i do takich miejsc Grenadyny nie dopuszczam. Sama z siebie raczej go nie niepokoi. Gorzej z Asche, kiedy Asche przychodzi na tapczan, Hermana ewakuuję, bo jest wobec niego zbyt natarczywa i zazwyczaj kończy się to tym, że Maniątko woła pomocy
Herman jest kochany i dzielny, tylko te guzy są już takie duże

zwłaszcza te dwa na boku - na szyi, jakby przystopował. Ciągną go na prawą stronę, czasami aż przewracają
Wczoraj po przeczytaniu o cudownym obrocie rzeczy w przypadku Kali, podałam mu pierwszy antybiotyk, u nas na pewno są to guzy nowotworowe, ale może chociaz trochę zmaleją ? ...
Grenadyna na razie zawiesiła broń, ale też i ja inaczej do niej podchodzę - głaskam pełną dłonią i zdaje się , że ona nawet to lubi, wcale nierzadko zdarza się jej zgrzytać zębami

Trzeba się tylko pilnować, żeby palce nie uciekały ku pyszczkowi, a taką wzmożoną tendencję mają ostatnio, bo Herman bardzo lubi drapanko w kąciki ust...
Gren lubi poza tym być przenoszona w rękawie, wędrować w bluzie, którą szarpie jak dzika w sobie tylko znanym celu...
Jest pokręcona, gwałtowna, apodyktyczna, ale bardzo się cieszę, że u mnie została, sprowadzona przez inną pokręconą osobowość, za którą tęsknię
... pomyśleć, że w którymś z tych dni Dżum kończyłby 2 lata, przywiozłam go 14 czerwca, a miał wtedy ok. 5 tygodni
pierwsze zdjęcie:
Ale - Grenadyna :
potrafi być taka kamienna, taka całkowita …
Ćwirki mają już ponad trzy tygodnie, wczoraj je skatalogowałam i zrobiłam sesje indywidualne (do obejrzenia w temacie adopcyjnym), a dziś już na nowo mam jaje-kloniki (kolor ostał się tylko na główce i ogonku chłopców).
Ale tak prawdę mówiąc, one właśnie w tym swoim kłębowisku wydają mi się najpiękniejsze, każdy pojedynczy – taki mały i bezbronny, a jako siedmiogłowy twór – mają siłę powalania ! Wciąż mogłabym patrzeć na tę pastelową masę futra poprzetykaną łapkami, rączkami, ogonami, twarzyczkami... Razem są też odważniejsze, bardziej całuśne, garnące się do ręki - wkładam w nie twarz i zaczynają ją badać małymi łapkami i noskami

Cudne takie !
Kiedy wiją się wokół Asche - biedna mała kobietka, musi się dobrze zaprzeć, żeby ustać nad takim kłębowiskiem
- wczoraj wieczorem:
http://www.youtube.com/watch?v=974VVCJvsa0
Macierzyństwo rozdarło ją trochę, chciałaby być i z dużymi i z dziećmi, często każe się przenosić do klatki i zaraz z powrotem na tapczan, wciąż w poczuciu braku. Często odpoczywa od ćwirków w innym kącie klatki, ale z dala od nich ma niepewność w oczach. To się jednak wszystko kiedyś ustabilizuje

Asche już nie gryzie
Jeszcze kilka zdjęć i wracam wieczorem.
Urczysko – czy może być coś piękniejszego ?

jedyne co, jak widać, w szranki stanęło – to nożyny innego bezkonkurencyjnego stwora
symetria doskonała – Wit i jego odaliski – Grenadyna i Ulrika
i symetria pustki – kiedy pana i władcy nie ma w domu (a wiadomo że latawcem jest) – hamaczki świecą pustkami, a dziewczyny udają grzyby pod dywanikami kiełkujące – jedna po prawej, druga po lewej
Na noc dopiero się schodzą i tulą do siebie – Urkowa puszystość i muskularna Grenadyna
a Hermanik ze mną

wieczora oczekuje w jednym ze swoich siedzisk, a jak tylko kołdra pojawi się na łóżku – daje w nią nura !