Dnia 23.12.2010 odeszły Tina i Tola
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
. Dzień przed wigilią. Miałam już dla nich prezenty, aż tu nagle nagły spadek formy. Położyły się i nie zwracały uwagi na to, że otworzyłam klatkę (zawsze wyskakiwały z domku i lizały mnie po rękach). Razem z Mamą pojechałyśmy ze szczurkami do weterynarza. Tinkę musiał uśpić, a Tolci dał zastrzyki. Weterynarz nie do końca wiedział, co się stało. Sikały krwią... Powiedział, że warunki i wyżywienie miały bardzo dobre i nie jest pewien, co mogło się stać. Kiedy wychodziłam powiedział, żeby jutro przyszła do niego z Tolą. Spytałam ile płacę, powiedział, że rozliczymy się jutro. Ale wyczułam, że wiedział, jak będzie i nie chciał pieniędzy. Zgodnie z zaleceniami weterynarza, nalałam ciepłej wody do termoforu, położyłam na niej miękki papier, coś w stylu gazy. Położyłam na nim szczurka i delokatnie przykryłam. Niestety, po licznych wierzgnięciach i Tola odeszła, nie doczekała dnia wigilii... Co miesiąc chodzę do niej na grób, zapalić dwie świeczki. A najsmutniejsze było to, że kiedy Tina konała, Tola, miejąca jeszcze nikłe siły podpełzła do niej i objęła ją łapkami... Boże...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)