Witam, to mój pierwszy post na forum niestety w tak smutnym temacie:(
Mam trzy szczurzyczki, dwie mają półtora roku, jedna dwa latka. Najstarsza zaczęła ostatnio podupadać na zdrowiu, a przez ostatnie parę dni błyskawicznie jej się pogorszyło:( Przez ostatnie 3 dni codzienna wizyta u weterynarza (przychodnia Ogonek w Warszawie), badania usg, rentgen, ekg. Szczurek ma chore serduszko i najprawdopodobniej guza przysadki (objawy się zgadzają, inne rzeczy wykluczone). Pan i pani wet powiedzieli, że niestety, dni szczurka są policzone, jedyne co możemy zrobić to głaskać tulić i dawać łakocie. Szczurka przelewa się przez ręce, prawie się nie rusza, nie pije sama, położona w klatce - tylko leży i śpi, czasem zrobi dwa kroki. Dlatego trzymam ją ile mogę na kolanach i karmię kaszką dla dzieci. Mała powłóczy nóżkami, zwija prawe łapki w piąstki niekontrolowanie, ogólnie na tych kolanach czasem się przekręci, zmieni pozycję, ale bardzo mało - tak to się ułoży i śpi:( jak się jej poda kaszki lub dżemu na palcu to powoli ciamka, nie je nic twardego, nie używa łapek do jedzenia:( Prawie w ogóle się nie myje, dzisiaj myłam ją wacikiem nasączonym letnią wodą, to przy myciu pyszczka trochę się rozbudziła i pomyła sobie nosek i uszka. Siusia i kupka na mnie. Mamy kupę lekarstw - sterydy, antybiotyk, lek na serce. Po sterydach tak jakby trochę jej sie polepszyło - wystawiona z klatki przeszła z 2 metry (powoli ale zawsze) i próbowała sobie umyć brzuszek (niestety wylądowała na pleckach). Podobno nic ją nie boli, tylko jest otępiała i przez guza przestaje ogarniać co się dzieje. Dwa pozostałe szczury raczej ją ignorują, tak że w klatce leży sobie sama a one dwie przytulone do siebie. Jutro podamy jeszcze sterydy, zobaczymy jak się poczuje. Ale nie wiem na ile ona jeszcze jest w stanie "cieszyć się" szczurzym życiem, wygląda jak 7 nieszczęść i boję się, że nagle poczuje się gorzej i będzie ją coś bolało albo umrze w bólu:( Najgorsze jest to, że w piątek ja i mój chłopak musimy wyjechać na 10 dni z Warszawy za granicę(nie jest to rozrywkowy wyjazd ani zaplanowany przez nas, więc bardzo ciężko coś zmienić) Wcześniej podczas nieobecności znajomi z powodzeniem zajmowali się szczurzastymi - ale jak były zdrowe więc papu, piciu, wypuszczenie i chwila zabawy. A malutka potrzebuje stałej opieki, karmienia, głaskania, no i najlepiej naszego:/ Jestem w kropce, nie wyobrażam sobie zostawiać małą z kimkolwiek innym w takim stanie, wolałabym z nią zostać, a z drugiej strony, nie wiem czy jest sens faszerować szczura lekami, od których mu chwilowo lepiej, jeśli jest po prostu przelewająca się przez palce (jak zasypia to bardzo bardzo ciężko ją obudzić, pada jak długa na moich kolanach cała wyciągnięta i leży) i czy nie lepiej jeśli jeszcze nie weszła w fazę zupełnego letargu i niekontaktowania pozwolić żeby zasnęła na dobre i skakała sobie w szczurzym niebie

:( NIe wiem co robić, szczurka jest przecudowna, jest teraz taka bidulka, ale jest jak taka starowinka w hospicjum, a nie chcę żeby stała się warzywkiem:( Strasznie mi ciężko, jak leży mi na kolanach i ją głaszczę to mimo, że widzę, w jakim jest stanie nie mogę sobie wyobrazić usypiania:(
Szczurki są u nas od pół roku, wcześniej mieszkały w Krakowie ale ich właścicielka wyjechała i przeprowadziły się do nas. To nasze pierwsze ogoniaste, oszaleliśmy na ich punkcie, bąble miały dużo smakołyków (zdrowych, chyba że udało im się podkraść cukierka albo nie wiedzieć czemu torebkę z herbatką), cały duży pokój z zakamarkami do biegania i były szczęśliwe i łobuzerskie całą szczurzą trójką - razem psociły , chowały jedzenie w swoich skrytkach a potem wynosiły przed sobą nawzajem do innych. Tak że szczurka miała szczęśliwe życie, ale nie wiem nie wiem czy nie powinnam jeszcze poczekać, może jej sie polepszy, z drugiej strony ehhh już chyba będzie tylko gorzej:(
