
Swojego szczurka, Severusa (7 tygodni) mam niecały tydzień, od poniedziałku tak dokładnie.
Odkąd tylko przyszłam z nim do domu, wyjęłam go z klatki i zaczęłam próbować go oswajać, robiłam domki z dłoni, dałam mu po sobie biegać, myślałam, że będzie okej, jednak dwa dni później zauważyłam, ze ciągle boi się mojej ręki, więc zmieniłam taktykę, dałam mu odpocząć od siebie i nie wyciągałam go z klatki (w piątek niestety znow go wyjelam, bo moja siostrzenica bardzo chciala go poglaskac). Wkładałam rękę z jakimś przysmakiem np jabłkiem, i podchodził, jadł, wąchał moją dłoń itp, jednak, gdy próbowałam go głaskać to uciekał i się tak kulił dziwnie. Mimo, że wdrapuje sie na dlon, obwachuje, probuje dzieki rekawowi bluzy wydostać z klatki (wie, ktoredy wyjsc, bo wypuszczalam go juz pare razy, zeby odpoczal od klatki i miałam wrażenie, że bał sie ode mnie odchodzić dalej niz na kilka szczurzych krokow, jednak na łapkę wciaz nie chciał wejść, a przy każdym wyjmowaniu z klatki trzyma sie pretow zebym go nie wyciagala). Mam wrażenie, że jeśli już daje się głaskać, to robi to ze strachu, bo zwykle i tak ucieka.. Poza tym, boje sie, ze czuje sie źle i z nudów i samotnosci roztyje się, ponieważ zjada w krótkim czasie wszystko co mu daje.. Bardzo chcialabym, zeby juz choc troche przestał sie bac, poniewaz zle sie czuje z tym, ze nie moge mu zapewnic nic oprocz stresu i jedzonka..
Zastanawiam się co mogę w takiej sytuacji zrobić. Jakieś porady? Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam.
PS. Mimo wszystkiego złego, jeden sukces osiągnęłam!

