Zaufany opiekun dla istotek to ważna rzecz. Dzięki temu miałam spokojne górskie hasanie nieprzerywane myślami, czy wszystko gra u mych podopiecznych.
I cieszę się z zakumplowania z Fentanylem
Kiedy wróciłam nie zdążyłam nawet plecaka zdjąć, a już musiałam wypuścić chłopaków, 3 wisiało na prętach, a Fenek, jak to on olewając cały świat leżał w hamaku. Jednakże, gdy otwarłam klatkę zdecydował się opuścić ja w trybie natychmiastowym. Nawet teraz jest coś podejrzanie chętny do miziania.
Diabeł urósł. Nie ma już ani trochę dziecięcego puszku. Czejs nie piska prawie wcale, również powiększył swe rozmiary, jednak nie tak znacząco. I jaśnieje. W najlepszy sposób jak dla mnie. Czarna pręga, a po boczkach szaro

Jak Ven. I Sekator przypomniał mi o nim zaraz po powrocie w piękny sposób.. Gdy tylko usiadłam przyniósł z szafki i zostawił mi na dekolcie jedno z piórek od Unipaks, które Ven tak lubił
(i tak na marginesie, jedno z nich dynda często na rzemyku na mej szyi, miła pamiątka po ukochanym przyjacielu..)