Raną się na razie wcale nie interesuje z prostej przyczyny - jest za słaba żeby dobre pyszczek umyć, a co tu gadać o boczku... Jest to plus, ale z drugiej strony ta słabość mnie przeraża...

Jest wymęczona, ale nie śpi mocno, tylko drzemie z przymkniętymi oczkami lub leży z otwartymi.
Na niewątpliwy plus: pije z poidełka

! I nawet jednego chrupka z karmy zjadła

! Raczę ją nutri i dałam jej Urinowet, to drugie jej absolutnie nie zachwyciło, a że kolor ma pomidorowy, to teraz Nev wygląda jak wampir

. Nie chcę jej myć na razie, bo każda moja ingerencja to stres, a Białosz na razie słabosz... Oczka jej lacrimalem zakropliłam, bo w jednym coś siedziało (wczoraj miała żelem zrobione, ale dzisiaj taka słaba - pewnie żel nie z pełni zszedł, coś się przyczepiło :/ ). U nas dzisiaj chłodniej, więc ma w klatce za przyjaciela małą butelkę z ciepłą wodą obleczoną w polarowy rękaw. I siedzi sobie przytulona do tego tombaku.
Kolorowe siedzą cicho jak makiem zasiał, jak je rano zabrałam blisko klatki Nevinki, to były obie przerażone, siedziały mi w dekolcie nieruchomo jak dwa posążki. Teraz już inaczej - obie wąchały, próbowały wejść na chorobówkę. Wierzę, że czują, że już będzie dobrze

. Ale też widać, że są oszołomione brakiem Nevulindy. O tym jaka ona samotna wolę nawet nie mówić

. Tyle tylko, że póki słaba, to ją miziam w klatce bez problemu, bo refleks jej nie dopisuje, a zawsze to jakiś kontakt, zwłaszcza, że jak jest zdrowa, to głaski lubi...