Dzisiaj mu właśnie podałam pierwszą dawkę tego leku.
Z tą skórą muszę się dokładnie przyjrzeć, ma taki jakby worek - bardziej widoczny po podaniu tej kroplówki. Wrażenie jakby niewiadomo ile zjadł, a kręgosłup i boczki wklęśnięte - raz mniej, raz bardziej.
A powiedzcie mi, bo ja go czasami nakrywam jak czuję, że ma łapki zimne. Czy dobrze robię, czy lepiej żeby swobodnie sobie leżał? W domu jest ciepło, przeciągów większych nie ma - trzymam go cały czas na kanapie, jedynie w nocy, tzn tak ok. 1:00 wkładam do transporterka i o 7:00 wyciągam - żeby jak najmniej czasu siedział w transporterku.
Z łapkami nieco lepiej, w sumie jakiejś większej poprawy od wczoraj nie ma
I jeszcze mam jedno pytanie - próbować go rozruszać, tzn bo jak go wezmę na jedną stronę kanapy to sobie powoli idzie na drugą. Robię tak od czasu do czasu, żeby cały czas nie leżał. Ale nie wiem, czy dać mu spokój niech sobie leży jak chce, a jak chce to niech chodzi? Czy go troszeczkę zmusić do ruchu?
Mówię Wam, tak mi go szkoda, że szok
Spróbuję jeszcze nagrać dokładniejszy film jak oddycha, jak z tym brzuszkiem u niego, tylko mam problem z dziennym światłem, bo pracuję, potem wet i jak wracam to już prawie ciemno.
Szkoda, że wcześniej nie podawałam mu tego leku, ale przypuszczenie było zapalenia płuc...
Zobaczymy
Dziękuję bardzo za zainteresowanie i wsparcie duchowe.
Codziennie przed pracą i przed snem żegnam się z nim mając nadzieję, że jak wrócę to zobaczę poprawę ;( ehhh
ja to chyba nie nadaje się do tego, by posiadać jakieś zwierzęta - potem tak mi ciężko jak coś się dzieje, nie mogę się pogodzić z odejściem...