Zacznę może od tego, jakim wspaniałym szczurem był PJ.
PJ był tym jedynym... jednym na milion. Zakochałam się w nim od pierwszego spojrzenia, jak tylko zobaczyłam go w sklepie wiedziałam, że go weźmiemy. Wiedziałam, że obu weźmiemy bo jak mogło być inaczej
(Norek za to przypomniał mi szczura, którego kiedyś miałam, jak byłam dzieckiem i nic nie wiedziałam na temat szczurów)
Na początku był tak pięknie ciemny
![Obrazek](http://img818.imageshack.us/img818/3955/25042009126.th.jpg)
![Obrazek](http://images39.fotosik.pl/197/aac0d6d377b06300m.jpg)
![Obrazek](http://img34.imageshack.us/img34/687/10052009146.th.jpg)
z czasem wyjaśniał i zrobił się jeszcze piękniejszy. Wyrósł na cudownego, pięknego szczura.
Miał ciężki charakter
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
, był uparty i zawsze musiał postawić na swoim i chyba za to go właśnie tak pokochałam. Zawrócił mi w głowie od razu
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
I mimo, że kocham całą trójkę, każdy jest inny to PJ był tym moim oczkiem w głowie, tym jednym jedynym, którego już nigdy nie będzie
Zawsze go było wszędzie pełno. Nie należał do tych leniwych, którzy wolą całe dnie przeleżeć na hamaku. Zawsze musiał połazić, posprawdzać czy wszystko jest na swoim miejscu. Poupychać i poprzenosić papier czasami po kilka razy jeden i ten sam aż uznał, że jest ok. Jak się budził i wychodził z pudełka to najpierw zamykał za sobą dziurę, czyli upychał papier a dopiero potem mógł iść się najeść i sprawdzić co robi reszta
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Gdy tylko usłyszał jakiś hałas od razu wychodził i szedł sprawdzić co się dzieję. Pamiętam jak kiedyś spał w klatce i Norek z Młodym buszowali po pokoju jak tylko PJ ich usłyszał od razu zbiegł z góry i wyszedł z klatki, poustawiał każdego, zrobił porządek i mógł iść dalej spać
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)
Taki był PJ, zawsze wszystko po jego myśli.
Był tak rozbrykanym, pełnym wigoru szczurem, że nawet gdy na starość tylne nóżki odmawiały mu posłuszeństwa to jemu to nie przeszkadzało w pokonywaniu odległości i pójściu tak gdzie ma ochotę.
Uparciuch z mocnym charakterem - taki był i za to go właśnie kocham.
Do tego jeszcze jego urok osobisty, dla mnie to najpiękniejszy szczur. Te jego cudowne ciemne oczy, to spojrzenie. Jego piękna długa sierść, która w dotyku była miękka i taka pozostała nawet na starość. Nic się nie zmieniło z wiekiem, zawsze miał mięciutką i przyjemną w dotyku sierść, którą uwielbiałam dotykać
Był naprawdę pięknym szczurem, kochany mój niedźwiadek
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_9814.jpg)
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_0382.jpg)
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_0388.jpg)
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_1930.jpg)
Przesłodki misiak z cudownym brzuszkiem
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_1203.jpg)
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/th_IMG_1609.jpg)
Ten jego charakter zaowocował tym, że nie chciał na początku zaakceptować Młodego (a może obaj mają ciężkie charaktery
![Undecided :-\](./images/smilies/undecided.gif)
) Dopiero po śmierci Norka, PJ zaprzyjaźnił się z Młodym i stali się sobie bliscy jak nigdy
Dzisiaj pożegnaliśmy się z naszym PJ'kiem
Dopiero chyba powoli dociera do mnie co się stało, że jego już nie ma.
Od kilku dni nie chciał jeść i pić. Po dzisiejszej wizycie u weterynarza zdecydowaliśmy, że najlepiej dla niego będzie jak pomożemy mu odejść. Jeszcze przed operacją miał problemy z płucami, ciężko mu się oddychało. Po operacji przez jakiś tydzień było ok, ale od kilku dni było coraz gorzej. Miał problemy z oddychaniem, leżał całe dnie w jednej pozycji z główką do góry bo tak mu się chyba najlepiej oddychało. Od wczoraj miał chyba ataki duszności, próbował gdzieś iść - nagle zrywał się, ale nie wiedział dokąd, aby tylko było mu lepiej. Uspokajał się gdy brałam go na ręce, kładłam na klatce piersiowej główka oparta o rękę i wtedy mógł tak leżeć i było mu chyba dobrze. Dzisiaj w nocy też miał atak, wzięłam go i przesiedzieliśmy tak kilka godzin, co jakiś czas miał lekkie drgawki jakby się dusił, ale za chwilę się uspokajał. Leżał tak, gdy go delikatnie głaskałam wydawał się wtedy taki spokojny, jakby chciał powiedzieć - nie ruszaj się, nic nie rób, teraz jest mi dobrze.
Gdy mu dawałam kaszkę, zlizywał kilka razy z palca, potem chyba się męczył i dostawał ataku duszności.
Pozwoliłam mu odejść aby już nie cierpiał, ale czy aby na pewno to była dobra decyzja
Tak się do mnie przytulał, chciał żeby dać mu już spokój...
Po odejściu Norka przeczuwałam, że PJ nie odejdzie sam. Miał tak uparty i waleczny charakter, że obawiałam się tego, że to ja będę musiała o tym zdecydować.
O samym zabiegu nie chce pisać, bo nie było to dla mnie łatwe. A i PJ pokazał swój uparty i mocny charakter do końca.
PJ'ku będzie mi Ciebie brakowało. Mam nadzieję, że teraz już nie cierpisz i jest Ci dobrze.
03.2009 - 27.05.2011 żył 2 lata i prawie 3 miesiące
![Obrazek](http://i930.photobucket.com/albums/ad142/zoocha/Sesja%20wiosenna/th_IMG_1789.jpg)
[*]
![Kiss :-*](./images/smilies/kiss.gif)
na zawsze pozostaniesz w moim sercu...[/b]
http://www.szczury.org/viewtopic.php?f=23&t=31207