Nie miałam pojęcia, gdzie założyć temat, więc w razie ewentualności proszę o przeniesienie
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Otóż chodzi o moją współlokatorkę, która ma problem ze szczurem/światopoglądem/czymkolwiek innym...Jakiś czas temu kupiła sobie szczura w sklepie zoologicznym, że tak powiem w zestawie z książkowym poradnikiem o chodowli szczurów oraz chłopakiem który ma rzekomo "doświadczenie" z tymi zwierzętami. W swojej karierze miałam już 6 szczurów (włącznie z obcenymi) i śmiem twierdzić, że znam się na tym lepiej niż osoba która miała JEDNEGO szczura.
Po spontanicznej decyzji kupna szczura i upchnięcia go w małej chomiczówce zaczęła rozglądać się za nową klatką. Doradziłam jej, aby kupiła większą, bo ta jest zdecydowanie za mała dla szczura. OK, kupiła. Większą chomiczówkę. Taką trzy piętrową, pięterka na oko co 15 cm, szerokość klatki to dałabym mniej niż 30 cm. Bo nie ma więcej miejsca, albo kasy? Nie wiem.
Generalnie największym problemem jest to, że od pewnego czasu zdarza się jej wyjść z domu na pare dni nie mówiąc nic żeby nakarmić szczura. Siedzi on w oddzielnym pokoju, samotny, i każdy zajęty swoimi sprawami raczej o nim nie pamięta (zwłaszcza, że mam swoje dziewczyny na głowie). Ale od pewnego czasu najzwyczajniej w świecie pod jej nieobecność zaczęliśmy go dokarmiać, bo, uwaga, na 3 dni zostało mu zostawione najmniejsze dostępne w sprzedaży poidełko wody i mini miseczka suchej karmy, taka z jakiej może jeść jakiś maciupeńki chomiczek. Próbujemy na wszelkie sposoby zasugerować jej, że postępuje nie w porządku, gdyż przede wszystkim szczur MUSI mieć towarzysza. Pare razy powiedzieliśmy jej, że wzięliśmy jej szczurcię do naszych. Dzisiaj bawiły się razem prawie pół dnia. Wiadomo, trochę było spięć, jak to między babami
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
No i dzisiaj zdecydowaliśmy, że powiemy jej, że pod jej nieobecność możemy brać ją do nas, bo i tak spędzamy ze szczurami dużo czasu. Pomijam już tutaj fakt, że karmi szczurę Vitapolem i Megan, nie wypuszcza na wybieg (no bo jak jeśli całe dnie nie ma jej w domu...) Wiecie jaka była odpowiedź? Powiedziała, ze jednak nie życzy sobie żebyśmy w ogóle ruszali jej szczura, bo po dzisiejszej zabawie z moimi panienkami kulał na jedną łapkę i miał trochę ranek. OK trochę się laski poszarpały, ale to normalne przy łączeniu nowych szczurków :/ Co więcej, oznajmiła, że jeśli będzie wyjeżdżała gdzieś to będzie szczura zabierać ze sobą (btw, nie ma nawet transportera..) Pomóżcie. Jesteśmy bezsilni, zaczynam myśleć, że nie da się już na nią wpłynąć, z drugiej strony jednak serce mi się kraje, jak myślę o tym że ona nadal będzie podawała jej 2 razy dziennie maciupeńką miseczkę suchej karmy :/ szczur jest wychudzony, nie rośnie ( jest w wieku moich dziewczyn więc mam porównanie). Ech wciąż mi to nie daje spokoju... Nie podsunęłam jej tego forum, bo wiem że każdą sugestię odbiera jako atak, więc sytuacja jest patowa :/
Pozdrawiam i błagam o pomoc