Chyba skończy się na tym, że Binia będzie mieszkała sama :/
Były kolejny raz na wybiegu, zero agresji, Bińka iskała maluchy po kolei. Wszystko super, po dłuższym czasie postanowiłam włożyć je do wspólnej klatki. Parę godzin było ok, ustalały powoli hierarchię. Aż tu nagle znowu odbiło Bini po nieudanej próbie dominacji nad jedną czarnulką. Najpierw rzuciła się z zębami na pyszczek Lily (którą przecież zna i lubi!), która niefortunnie stała obok. Zaraz potem zaczęła ścigać niczego nieświadomą małą krówkę (tym razem padło na drugą siostrę, która pozwoliła się już zdominować), wspinającą się po klatce, i zaczęła szarpać ją zębami. Nie było krwi, ale rozdzieliłam je, bo skończyłoby się tak samo jak poprzednim razem :/
To moje drugie z kolei łączenie, nie mam za dużego doświadczenia, jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi, ale nie wydaje mi się, aby takie zachowania były normalne przy ustalaniu hierarchii. Odnoszę wrażenie, że ona sama z siebie, bez przyczyny, rzuca się z agresją na inne, Bogu ducha winne szczurki

Nie wiem już co robić
