Moje szczury mają się dobrze dziś wszystkie wykąpałam, każdego z osobna.

Wkurzało mnie to, że białasy były żółte zamiast białe... pierwsza w życiu kąpiel nie była taka zła. Samo namaczanie i pranie może nie za bardzo się podobało, ale suszenie suszarką na programie delikatnym było faaaajne, a jak strzelały ząbkami i pulsowały oczkami.

Prezes zaprzyjaźnił się z maluchem... to chyba jest miłość od pierwszego wejrzenia, razem ganiają, bawią się, zaczepiają, w klatce nikt nikogo nie bije, mały nie odstępuje "starego" na krok, Prezes czasem zapiszczy jak maluch mu na głowę wchodzi... a nawet wywala się przed nim do góry łapami... ehh... rozstanie będzie bardzo bolesne, nie chcę tego, ale niestety mój TŻ nie chce słyszeć o większej ilości szczurów... nie daje się przekonać... nienawidzę jak ktoś mnie ogranicza... ale z drugiej strony wiem, że u Wild będzie miał wspaniały dom... a nie po to kastrowałam Puszka [*] i Prezesa by dalej mieć dwa stada, a zostawienie malucha=dwa stada. Jak teraz zrobię dwa stada to śmierć Puszka będzie bezsensowna...
Przygotowałam już umowę adopcyjną, transport jest załatwiony, cała adopcja dograna w 100%.