Najwyższa pora (zgodnie z obietnicą) żeby się przedstawić i przywitać.
Jestem Ola, z Sosnowca. (od niedawna: )
A w tym temacie chciałam przedstawić moich 2 agutkowych chłopaków Filipa i Orzecha (oficjalnie Antek).
Ale może wstępem kilka słów o tym jak się to wszystko zaczęło…
Moja przygoda ze szczurkami rozpoczęła się nie tak dawno - w grudniu roku 2008.
Wtedy też zmieniłam miejsce zamieszkania z małego mieszkania w bloku (gdzie mieszkał także bardzo nieznośny kot) na troszkę większe lokum gdzie nareszcie były warunki do przygarnięcia szczurka o którym zawsze marzyłam.
Nie zwlekając długo wpadłam do kilku sklepów zoologicznych (wiem już teraz że to nie był dobry pomysł…) w jednym ze sklepów obaczyłam zestresowanego maleńkiego brązowego szczurka. Nie zastanawiając się długo kupiłam go, razem z klatką, jedzeniem i resztą niezbędnych rzeczy. I tak się zaczęła wielka przygoda moja i Micza ; )
Maluch na początku nie wyglądał za dobrze bo jak się okazało już w drodze do domku kichał i miał świerzb na uszkach. Ale Micz nie dość że szybko wyzdrowiał to jeszcze z małej płochliwej pchełki stał się miziakiem totalnym. (Wtedy jeszcze nie wiedziałam że powinien mieć kompana… ) Niemniej szybko spowodował że ja się w szczurach zakochałam.
Upłynęły nam razem bardzo szybko 2 szczęśliwe lata. Każda wolna chwila razem

Prawie połowa mojego każdego dnia należała do Micza o co mi się nie raz oberwało

Nie ukrywajmy Micz był zdrowo rozpieszczany…. On mógł wszystko, zjedzenie mi spodni czy prześcieradła wliczałam w niewiele znaczące koszty posiadania Miczyńskiego.
Oto i Pan Micz: http://img823.imageshack.us/img823/51/micz.jpg
No ale niestety po 2 latach zaczęły się problemy ze zdrowiem, płucka odmówiły posłuszeństwa…,( wtedy myślałam jeszcze że szczurek spokojnie z 3 lata żyje…) no i niestety skończyło się to wszystko wiadomo jak. Postanowiłam, że już więcej nie chcę tego przechodzić, że to potworne uczucie po stracie Micza chyba mi nigdy nie przejdzie….Jednak jak tylko pozamykałam sprawy osobiste związane min. z kolejną przeprowadzką, remontami, pracami magisterskimi wiedziałam że przyszła pora na kolejne maluszki w domku, bo bez szczurów w domu mi jest źle …. No i SĄ!
Przebywszy długa drogę dotarły do mnie 2 śliczne maluchy Filip i Orzech !
(tutaj podziękowania dla ol. za zaufanie - bo maluszki to oczywiście 2 piękne bombardziaki…
oraz dla osób które pomogły podczas tej długiej peregrynacji z wielkopolski na śląsk : )
No i teraz po chyba jednak za długim wstępie proszę bardzo pierwsze w miarę nie rozmazane zdjęcia… bo uchwycić tą dwójkę w bezruchu jest zupełnie niemożliwe, są tak ciekawskie i energiczne że nie nadążam za nimi.
Różnią się tylko brzuszkiem i końcówką ogonka, czego na zdjęciach na razie nie udało mi się za bardzo uchwycić : )
http://img233.imageshack.us/img233/4959/dsc05980w.jpg
http://img33.imageshack.us/img33/9117/dsc06004ns.jpg
http://img856.imageshack.us/img856/6884/dsc05986j.jpg
Tylko jedzenie jest w stanie je na chwilę zatrzymać…
Pan Filip: http://img717.imageshack.us/img717/5425/dsc05989n.jpg
Pan Orzech: http://img804.imageshack.us/img804/3713/dsc05983o.jpg
http://img13.imageshack.us/img13/8470/mmsimg69835.jpg
To na razie tyle. Jak tylko prześlę kolejne zdjęcia - jak tyko mi się je uda zrobić...