
Wiem, że wątków o kichaniu jest wiele w internecie, przeczytałam wiele różnych odpowiedzi i teraz stanęłam w martwym punkcie, dlatego też zdecydowałam się na opisanie problemu we własnym temacie.
Trzy tygodnie temu zakupiłam w sklepie zoologicznym 3 młodziutkie dziewczynki-siostrzyczki szczurków kapturowych. Jedna z nich od pierwszego dnia pobytu u mnie sporadycznie kichała, ale nie wyglądało to na nic poważniejszego. Dwa tygodnie później mnie i mojego męża dopadło przeziębienie i od poniedziałku szczurka zaczęła mi intensywnie kichać z dużą częstotliwością, w środę zauważyłam na jej nosku niewielki wyciek porfiryny, od razu poszłam z nią do weterynarza. Weterynarz narazie zalecił tylko podawanie echinacei, vibovitu-bobas oraz odrobinkę rutinoscorbinu. Echinaceę i vibovit sama zaczęłam jej podawać już od poniedziałku (przed lekarzem), rutinoscorbin (pierwszą dawkę) dopiero dzisiaj udało mi się w nią wmusić. Wyciek porfiryny z noska zauważyłam u niej tylko raz, ale kicha non stop. Poza kichaniem nie ma innych objawów, jest towarzyska, ruchliwa, wesoła, apetyt ma spory, siły na bicie się z siostrami też ma.


