Dużo zdrówka życzę, głaski przesyłam
Słodziaki moje
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Słodziaki moje
Co tam u dziewczyn słychać?
Dużo zdrówka życzę, głaski przesyłam

Dużo zdrówka życzę, głaski przesyłam
Re: Słodziaki moje
Bardzo dziękujemy za życzenia, dobre słowo i pamięć
!
U nas powolutku do przodu, niestety guzy nie raczą stać w miejscu, w poniedziałek idziemy do weta decydować co, jak i w jakiej kolejności. Guz Białosza urósł przerażająco, u Stefki guzek między łapką a szyją okazał się znacznie bardziej upierdliwy, niż pierwszy (pod pachą). Już jest 2-3 razy większy niż tamten, a pojawił się znacznie później - na początku lipca (tamten ma od końca kwietnia). Obie nadal szaleją, biegają, wcinają i zero objawów osłabienia, bólu, niewygody... Położyć pod nóż takiego radosnego szczurka i ryzykować, że wyjdę z samym wspomnieniem...? To mnie przeraża, ale chyba nie mogę odwlekać tego w nieskończoność...
Leia wolna od guzów (tfu tfu odpukać w niemalowane!), ale charakterek jej się pogarsza z wiekiem
. Dwa dni temu spędziła noc w izolatce, bo znowu urządzała burdę nikogo do domku nie wpuszczając i zszokowana odkryłam, że dziabnęła Nevina w pyszczek! Nie głęboko, ale dwa strupki są, oba blisko oka, jakby gorzej trafiła, to strach się bać co by było
. Wobec ludzi natomiast nadal jest kochanym Lejuszkiem, miziakiem i leniwcem miękko układającym się na dłoni.
Od poniedziałku mam urlop, jak wet zadecyduje, że tniemy, to może się uda w dniach wolnych, będę mogła mieć pieczę nad jedną czy drugą miśką... Ale boję się podejmowania decyzji, przed oczami mam bezwładnego, wychładzającego się, leżącego jak betka przez 13 godzin Neviśka... I tłuszczyk szczelnie opasujący Stefkę, który z pewnością równie radośnie rozpanoszył się wokół serduszka
.
W sumie nie pisałam na forum, bo właśnie takie mam tylko myśli ostatnio...
Ale na rozpogodzenie kilka fotek:
Ciekawskie nosy




Magiczne sztuczki:


Neviś wybiegowy (najbardziej rozbraja mnie ten bojowy ogon
)



Słodkości


U nas powolutku do przodu, niestety guzy nie raczą stać w miejscu, w poniedziałek idziemy do weta decydować co, jak i w jakiej kolejności. Guz Białosza urósł przerażająco, u Stefki guzek między łapką a szyją okazał się znacznie bardziej upierdliwy, niż pierwszy (pod pachą). Już jest 2-3 razy większy niż tamten, a pojawił się znacznie później - na początku lipca (tamten ma od końca kwietnia). Obie nadal szaleją, biegają, wcinają i zero objawów osłabienia, bólu, niewygody... Położyć pod nóż takiego radosnego szczurka i ryzykować, że wyjdę z samym wspomnieniem...? To mnie przeraża, ale chyba nie mogę odwlekać tego w nieskończoność...
Leia wolna od guzów (tfu tfu odpukać w niemalowane!), ale charakterek jej się pogarsza z wiekiem
Od poniedziałku mam urlop, jak wet zadecyduje, że tniemy, to może się uda w dniach wolnych, będę mogła mieć pieczę nad jedną czy drugą miśką... Ale boję się podejmowania decyzji, przed oczami mam bezwładnego, wychładzającego się, leżącego jak betka przez 13 godzin Neviśka... I tłuszczyk szczelnie opasujący Stefkę, który z pewnością równie radośnie rozpanoszył się wokół serduszka
W sumie nie pisałam na forum, bo właśnie takie mam tylko myśli ostatnio...
Ale na rozpogodzenie kilka fotek:
Ciekawskie nosy




Magiczne sztuczki:


Neviś wybiegowy (najbardziej rozbraja mnie ten bojowy ogon



Słodkości


Re: Słodziaki moje
Pamiętam jak pojechaliśmy do weterynarza z PJ'em i okazało się, że będzie operowany i musi zostać na noc. Wracając ryczałam jak głupia, na samą myśl, że go tam zostawiłam samego płakać mi się chciało a jeszcze jak pomyślałam, że to może być ostatni raz jak go widziałam, że mnie przy nim nie będzie... Niby człowiek odgania od siebie takie myśli, stara się o tym nie myśleć, ale wiadomo nie da się. Ale trzeba myśleć pozytywnie, musimy, w takich chwilach tylko to nam pozostaję. A szczurki na nas liczą.
Dobrze, że dziewczyny mają dużo siły i nie są osłabione to dużo. Wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Aż dziwne, że ta słodka Leia taka niedobra się zrobiła
a te uszka to się proszą aby je posmyrać
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d027.jpg
jaki słodziak i ta minka http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d042.jpg
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d014.jpg
cyrkowiec 
Przesyłam mizianko i dużo buziaków dla dziewczyn.
Dobrze, że dziewczyny mają dużo siły i nie są osłabione to dużo. Wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Aż dziwne, że ta słodka Leia taka niedobra się zrobiła
a te uszka to się proszą aby je posmyrać
jaki słodziak i ta minka http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d042.jpg
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d014.jpg
Przesyłam mizianko i dużo buziaków dla dziewczyn.
Re: Słodziaki moje
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d042.jpg - z łapką w miseczce
- baardzo wymownie
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d044.jpg - nietoperek słodki zabunkrowany
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d029.jpg - Białasku chodź tutaj !
Co za wstrętne guziska się rozpanoszyły wśród słodziaków
Dobrze rozumiem Twoje obawy, manianera, takie same miałam odkąd po raz czwarty odkryłam guzy Hermaniątka - czy ryzykować czy - co robić ?...
(a po-tem ilez razy myślałam, że gdybym nie czekała tak długo, wybrała wziewkę jak zawsze zamiast wymyślać, żyłoby słońce czarne )
Ale Neve i Stefan są w lepszej sytuacji - w młodszym wieku - w pełni formy. NIe ma prawa się nie udać, nie ma !

http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d044.jpg - nietoperek słodki zabunkrowany
http://s1239.photobucket.com/albums/ff5 ... t=d029.jpg - Białasku chodź tutaj !
Co za wstrętne guziska się rozpanoszyły wśród słodziaków
Dobrze rozumiem Twoje obawy, manianera, takie same miałam odkąd po raz czwarty odkryłam guzy Hermaniątka - czy ryzykować czy - co robić ?...
(a po-tem ilez razy myślałam, że gdybym nie czekała tak długo, wybrała wziewkę jak zawsze zamiast wymyślać, żyłoby słońce czarne )
Ale Neve i Stefan są w lepszej sytuacji - w młodszym wieku - w pełni formy. NIe ma prawa się nie udać, nie ma !
Re: Słodziaki moje
Z tym właśnie mam ostatnio problem, więcej we mnie lęku niż siły i pozytywnych myśli...zocha pisze:Ale trzeba myśleć pozytywnie, musimy, w takich chwilach tylko to nam pozostaję. A szczurki na nas liczą.
Właściwie wszystkie, niestety bardzo liczne smutne historie na forum tak wyglądają, tylko wersji jest kilka: "gdybym tak długo nie czekała", "gdybym jeszcze poczekała", "gdybym poszła do kogo innego". Wieczna ruletka, w której nie ma nic pewnego... Czuję się odpowiedzialna za życie i brak cierpienia moich maluchów, ale czuję się bezradna, bo nikt nie powie mi nic na pewno. A dla mnie nie tylko śmierć, ale i niepotrzebny ból, na przykład operacja i długotrwałe leczenie, które nie prowadziłoby donikąd - to złe wybory. Tylko, że nie pozostaje nic innego jak próbować, trzymać mocno kciuki i wierzyć, że będzie dobrze. Ale przeraża mnie to i wiele dałabym za weta, który decydowałby za mnie.ol. pisze:(a po-tem ilez razy myślałam, że gdybym nie czekała tak długo, wybrała wziewkę jak zawsze zamiast wymyślać, żyłoby słońce czarne )
Re: Słodziaki moje
Wiem co czujesz, ja też czasami się zastanawiam czy gdybym się nie zdecydowała operować PJ'a to może byłby z nami dłużej. Bo operacja na pewno go osłabiła, ale znowu czy bez niej żyłby dłużej. Tego nigdy nie wiemy
Pełno jest takich myśli, co by było gdyby...
Trzymam mocno kciuki za dziewczyny i myślami jestem cały czas z wami. Czekam z niecierpliwością na jakieś informację.
Trzymaj się ciepło manianera, buziaki.
Pełno jest takich myśli, co by było gdyby...
Trzymam mocno kciuki za dziewczyny i myślami jestem cały czas z wami. Czekam z niecierpliwością na jakieś informację.
Trzymaj się ciepło manianera, buziaki.
Re: Słodziaki moje
Dzisiejszą wizytę u weta i sytuację ogólną można określić jednym słowem: katastrofa.
Guz Neviśki, który z niewiadomych przyczyn postanowił w weekend przyspieszyć tempo rośnięcia i osiągnąć przerażający rozmiar, zbliża się do wielkości nieoperacyjnej. Na to byłam gotowa, trasę do Komornik pobieżnie rozpracowałam, ale nie byłam przygotowana na to, że wet powie: "w Komornikach niestety też nie operujemy, bo wziewka się zepsuła".
Dostałyśmy więc błogosławieństwo na zoperowanie gdzieś indziej (gdzie?!) i zastrzyki, które pomagają skupić się guzowi (U Stefki, bo ma rozlany), może ciut go zmniejszą (u Neve - szanse małe, ale spróbować trzeba). Oba misie stosunkowo dobrze zniosły wizytę i zastrzyki, z obrażeniami wyszłam tylko ja - obie próbowały zrobić podkop na moim przedramieniu
.
Przeszukałam forum, wykonałam milion telefonów i wnioski takie: jedyne miejsce gdzie jest wziewka w Poznaniu, to absolutnie odradzana klinika Wąsiatycza, wszędzie indziej stosują zwykłą. Po ostatnich przebojach boję się, że zwykłej Białosz nie przeżyje. Z drugiej strony jak guz utrzyma tempo, to mimo dobrego samopoczucia Neve jej czas będzie bardzo policzony - skóra nie wytrzyma
.
Rozważałam podróż do Wawy, ale obecnie jestem sama w domu, Stefki samej też nie zostawię, a w jeden dzień operować i wracać przy ogólnym poziomie stresu u Neve to ryzyko podobne do zwykłej narkozy... I chyba na taką się w końcu zdecydujemy. Jutro kolejny zastrzyk u obu słodziaków i wizyta u wetów na Bnińskiej - ale tam zwykła narkoza
. Sama już nie wiem co zrobić. Rozważam nawet powrót tam, gdzie Białosz był poprzednio operowany. Co prawda postanowiłam, że nigdy tam nie wrócę, bo się mała nie mogła wybudzić, ale z drugiej strony stosunkowo dużo szczurków kroją, a Neviś oprócz długiego budzenia i problemów z rogówką powikłań po narkozie nie miał. Przeżył. Czy jeszcze raz przeżyje? Jeśli nie spróbujemy, i tak czas będzie się żegnać...
Guz Neviśki, który z niewiadomych przyczyn postanowił w weekend przyspieszyć tempo rośnięcia i osiągnąć przerażający rozmiar, zbliża się do wielkości nieoperacyjnej. Na to byłam gotowa, trasę do Komornik pobieżnie rozpracowałam, ale nie byłam przygotowana na to, że wet powie: "w Komornikach niestety też nie operujemy, bo wziewka się zepsuła".
Dostałyśmy więc błogosławieństwo na zoperowanie gdzieś indziej (gdzie?!) i zastrzyki, które pomagają skupić się guzowi (U Stefki, bo ma rozlany), może ciut go zmniejszą (u Neve - szanse małe, ale spróbować trzeba). Oba misie stosunkowo dobrze zniosły wizytę i zastrzyki, z obrażeniami wyszłam tylko ja - obie próbowały zrobić podkop na moim przedramieniu
Przeszukałam forum, wykonałam milion telefonów i wnioski takie: jedyne miejsce gdzie jest wziewka w Poznaniu, to absolutnie odradzana klinika Wąsiatycza, wszędzie indziej stosują zwykłą. Po ostatnich przebojach boję się, że zwykłej Białosz nie przeżyje. Z drugiej strony jak guz utrzyma tempo, to mimo dobrego samopoczucia Neve jej czas będzie bardzo policzony - skóra nie wytrzyma
Rozważałam podróż do Wawy, ale obecnie jestem sama w domu, Stefki samej też nie zostawię, a w jeden dzień operować i wracać przy ogólnym poziomie stresu u Neve to ryzyko podobne do zwykłej narkozy... I chyba na taką się w końcu zdecydujemy. Jutro kolejny zastrzyk u obu słodziaków i wizyta u wetów na Bnińskiej - ale tam zwykła narkoza
Re: Słodziaki moje
ja bym była za zwykłą narkozą, długie wybudzanie się to nie jest jeszcze aż takie ryzyko, a może uratować jej to życie, bo z takim szybko rosnącym guziorem to jej czas liczy się w dniach 
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Słodziaki moje
Dzięki, alken za radęA! Już kompletnie głupieję, ale też doszłam do tego wniosku. Już do jednego weta dzwoniłam, ale na urlopiealken pisze:ja bym była za zwykłą narkozą, długie wybudzanie się to nie jest jeszcze aż takie ryzyko, a może uratować jej to życie, bo z takim szybko rosnącym guziorem to jej czas liczy się w dniach
A Nevinuś radosny i przymilny,nie wie bida co się święci...
Re: Słodziaki moje
nie mam wielkiego doświadczenia z zabiegami, operowac zdazyło mi się dwa razy na iniekcyjnej...za pierwszym razem szczurzyca dostała bardzo dużo narkozy bo nie chciała usnać, wybudzacza nie mogła dostać przy tych lekach, była nieprzytomna przez 10 godzin w tym jakieś 6 bez jakichkolwiek odruchów (trzeba było zakraplać oczy itp) wszystko poszło dobrze, dodam że przy okazji była grubawa i miała juz ponad dwa lata
za drugim razem szczurzyca miała podczas operacji bezdechy więc została machnięta i zaszyta bardzo szybko i dostała wybudzacz, majaczyła jeszcze jakieś 6 godzin ale miała odruchy, też wszystko się udało
więc myslę, że nie taka straszna ta narkoza, procesu wybudzenia tez bym nie demonizowała nawet jeśli szczur dość długo jest nieprzytomny. w końcu zdarzają się też śmierci już po zabiegu i wybudzeniu z obu rodzajów narkozy.
za drugim razem szczurzyca miała podczas operacji bezdechy więc została machnięta i zaszyta bardzo szybko i dostała wybudzacz, majaczyła jeszcze jakieś 6 godzin ale miała odruchy, też wszystko się udało
więc myslę, że nie taka straszna ta narkoza, procesu wybudzenia tez bym nie demonizowała nawet jeśli szczur dość długo jest nieprzytomny. w końcu zdarzają się też śmierci już po zabiegu i wybudzeniu z obu rodzajów narkozy.
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Słodziaki moje
Dzięki za otuchę! Fakt faktem, że Neviś już jedną zwykłą narkozę przeżył i nic koszmarnego się nie stało, choć ja prawie zeszłam z powodu paniki
.
Re: Słodziaki moje
mogę jeszcze doadac że u nas wyglądało to tak i guz rósł bardzo szybko (w pierwszym opisywanym przeze mnie przypadku) http://i883.photobucket.com/albums/ac35 ... 0_0601.jpg więc to był też ostatni dzwonek i wszystko się udało.
Mysza żyła jedynie miesiąc, ze względu na wiek i prawdopodobne przerzuty, ale nie żałuję, ten miesiąc to było dla mnie i dla niej bardzo dużo
Mysza żyła jedynie miesiąc, ze względu na wiek i prawdopodobne przerzuty, ale nie żałuję, ten miesiąc to było dla mnie i dla niej bardzo dużo
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Słodziaki moje
Natlenienie szczurka bezpośrednio przed zabiegiem pozwala zminimalizować ryzyko rozmaitych problemów oddechowych i krążeniowych (w trakcie operacji oraz później) , tylko czy jeśli nie mają wziewki, jest to w jakiś sposób możliwe
- jeśli tak, byłoby warto się postarać.
Jak takie świństwo bardzo szybko rośnie, trzeba operować, bo tak czy owak szybko guz uniemożliwiłby szczurkowi dalsze życie
Mocno kciukam, żeby wszystko było w porządku! Ucałuj słodziaki ode mnie
Jak takie świństwo bardzo szybko rośnie, trzeba operować, bo tak czy owak szybko guz uniemożliwiłby szczurkowi dalsze życie
Mocno kciukam, żeby wszystko było w porządku! Ucałuj słodziaki ode mnie
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: Słodziaki moje
może mają taką maskę z pompką jak u człowieków
w końcu jakiś aparat tlenowy do reanimacji muszą mieć chyba.
ze mną: leszek, kendrick
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek
I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
Re: Słodziaki moje
Alken, u nas guz mniejszy, na moje oko ma 2x3x4cm, ale jest na boku ciałka, gdzie skóry aż tyle nie ma. Dla dodatkowego miesiąca - warto, choć może uda się więcej? Jeszcze raz dzięki za wsparcie informacyjne, dodałaś mi sił!
Uni., zapytam jutro jak będę wycieczki do wetów (zaplanowane trzy
) robiła, dzięki za info i kciuki
. Rano jedziemy na wizytę do jednej wetki (Hanny Lisieckiej) i szczerze mówiąc mam duża nadzieję, że ona da się namówić na ciachnięcie Białosza. W odwodzie mam jeszcze jeden gabinet, ale ma mnie pozytywnych opinii. Wet u którego ciachaliśmy wcześniej na urlopie do 8.08, a my tyle czasu nie mamy
.
Uni., zapytam jutro jak będę wycieczki do wetów (zaplanowane trzy