Powiem, że mocno mi ulżyło. Hopsa z dnia na dzień staje się bardziej ruchliwa i zaprzyjaźnia się z maluchami (w sumie ciężko o nich mówić maluchy, podczas gdy Hopsa jest od nich o jakieś dwa tygodnie młodsza

). Spała dziś rano przytulona do Gryzi, a teraz drzemie smacznie w hamaku. Relacje z Mini też już są lepsze. Martwiłam się bardzo, gdy wczoraj Mini nie dopuszczała jej do miski. W pewnym momencie doszło nawet do (bezkrwawej na szczęście) bójki

Dlatego od razu wstawiłam drugą miskę z jedzeniem, żeby do którejś miała zawsze dostęp. Dziś już wszystkie razem, z jednej miski jadły kaszkę ryżową. Szczerze mówiąc Hopsa tak się rozkręca, że widzę w niej nową szefową. Właśnie dominuje Mini, więc zapowiadają się zmiany w moim małym stadku.
Do mnie wciąż nie jest przekonana. Ciężko wywabić ją z klatki, ale kiedy już się uda, to chętnie włazi na mnie i biega wokół wesoło. Tylko głaskania nie lubi i czasem przycupnie w kącie jakby przypominała sobie, że ma za kim tęsknić.
I z jakiegoś powodu bardzo przypadł jej do gustu mój TŻ. Jako, że dziś miał wolne, to przyjechał na cały dzień i po przepytaniu mnie do jutrzejszego egzaminu zrobiliśmy im wybieg. Już od początku była zaintrygowana nową osobą, a gdy potem zobaczyłam, że daje mu się głaskać, to byłam wręcz zazdrosna
Tak więc Hopsa czuje się coraz swobodniej, tylko jeszcze potrzebuje trochę czasu. Nie ma zdjęć, bo mi się nie chciało
