ładne zdjęcie, ładne =)
chociaż ja bym jeszcze usunęła te pręy widoczne z tymi.. żeby było tak wszędzie juz fajnie =)
a ogony swietne =)
Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn
Mówisz o prętach przed szczurakami? Myślałam nad ich zlikwidowaniem, ale nie chciało mi się 


Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn
ale 'umyć' mogłaś
a ja nie mam photoshopa
. tylko irfana i gimpa 

a ja nie mam photoshopa



I TAK UMRZESZ.
Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn
Niektórzy pewnie przeczytali, że musiałam uśmiercić moją Finkę w związku z nowotworem... ale nie o tym chciałam pisać, o tym było gdzie indziej. Otóż szanowna pani Paulina, po 1,5 roku męczenia się z porfiryną (i próbami jej zażegnania) u dzieciaczków, genialnie wpadła na to co może być przyczyną wycieków. Mojego jakże wspaniałego pomysłu nie powstydzili by się sam Dr House i detektywi z wszystkich CSI. Wyrzuciłam z pokoju kwiatek! Niepozorna łozyra i logicznie rzecz biorąc wręcz nie mogła zaszkodzić szczurzętom swoimi pyłkami (baaa! nawet nie kwitnie), jednak w mojej aktualnej sytuacji (czyt. bezradność) wszystko może być winne, łącznie z biurkową lampką. Zobaczymy jak to będzie
Mizianko dla wszystkich forumowych szczurzynek
i całuski też 




Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn
Po 3 latach nieobecności na forum, wracam!!! 
Tak w skrócie, co ostatnio działo się u mnie:
W marcu ubiegłego roku uratowałam szczurzą bidę porzuconą na śmietniku. Wyobrażacie to sobie?! Dosyć chłodny miesiąc, a ktoś pozbywa się maleństwa i wystawia je na takie zimno! Księżniczka otrzymała na imię Mysia. Była cudownym szczurkiem. Niestety zginęła tragicznie - spadła z dużej wysokości w mojej wolierze i złamała kręgosłup
Ja w międzyczasie skończyłam liceum, rozpoczęłam studia we Wrocławiu, a wraz z tym pojawiła się u mnie OGROMNA pustka. Rok bez ogoniastych jest czymś niewyobrażalnym. Aktualnie pragnę przygarnąć pod moje skrzydła 2 dzieciaczki, niestety cały czas zastanawiam się jak rozwiązać problem klatki. Nie mogę sobie pozwolić na nic dużego, ani nawet średniej wielkości. No i targają mną dylematy. Czy przypadkiem nie lepiej zostawić adopcję tym ludziom, którzy mają idealne warunki. Ja z mojej strony mogę zaoferować szczurkom dosyć duży wybieg, ale czy to wystarczy? Z drugiej strony, jak patrzę na forum i widzę tyle wspaniałych dzieci, które nie mają się gdzie podziać, to zastanawiam się czy może nie będzie lepiej, gdy trafią do mnie, osoby doświadczonej, która odda im całe serducho. Z wielką chęcią przeczytam, co Wy o tym myślicie.

Tak w skrócie, co ostatnio działo się u mnie:
W marcu ubiegłego roku uratowałam szczurzą bidę porzuconą na śmietniku. Wyobrażacie to sobie?! Dosyć chłodny miesiąc, a ktoś pozbywa się maleństwa i wystawia je na takie zimno! Księżniczka otrzymała na imię Mysia. Była cudownym szczurkiem. Niestety zginęła tragicznie - spadła z dużej wysokości w mojej wolierze i złamała kręgosłup

Ja w międzyczasie skończyłam liceum, rozpoczęłam studia we Wrocławiu, a wraz z tym pojawiła się u mnie OGROMNA pustka. Rok bez ogoniastych jest czymś niewyobrażalnym. Aktualnie pragnę przygarnąć pod moje skrzydła 2 dzieciaczki, niestety cały czas zastanawiam się jak rozwiązać problem klatki. Nie mogę sobie pozwolić na nic dużego, ani nawet średniej wielkości. No i targają mną dylematy. Czy przypadkiem nie lepiej zostawić adopcję tym ludziom, którzy mają idealne warunki. Ja z mojej strony mogę zaoferować szczurkom dosyć duży wybieg, ale czy to wystarczy? Z drugiej strony, jak patrzę na forum i widzę tyle wspaniałych dzieci, które nie mają się gdzie podziać, to zastanawiam się czy może nie będzie lepiej, gdy trafią do mnie, osoby doświadczonej, która odda im całe serducho. Z wielką chęcią przeczytam, co Wy o tym myślicie.
