A tam. Oni chcą, żeby pracownik zap... w robocie 8 godzin albo i więcej i to jeszcze z bananem na twarzy, że ma zaszczyt harować za marne pieniądze dla tak wspaniałej firmy/ banku/ kancelarii. O, kancelarie prawne są najlepsze, zwłaszcza te duże zagraniczne. Robota teoretycznie od 9 do 19 (rzadko 8 godzin, częściej 10), a w praktyce ludzie siedzą do 23 albo i do 3 w nocy, jak jest ciężki okres. Ja się zastanawiam, na co im te pieniądze, jak życia nie mają.sr-ola pisze:O, jak też powiedziałam, że rodzina jest dla mnie ważna. Ale wiesz, z drugiej strony- dobrze, jeśli pracownik ma jakąś odskocznię, coś dzięki czemu może się po pracy zrelaksować. Pracownik, który umie odreagować może być równie cenny.
Masz prawo nawet skłamać odpowiadając na to pytanie i nie mają prawa Cię potem zwolnić za to kłamstwo (inna rzecz, że mają prawo przyczepić się do byle czego i pod tym pretekstem zwolnić ).sr-ola pisze: A mnie o co oczywiście ostatnio zapytano? Czy jestem mężatką, jak długo i... czy planujemy mieć dzieci (!!).
Ja bym chyba... nooo... cóż, póki co na rozmowy kwalifikacyjne nie chodzę i może dobrze dla tego typu pracodawców, bo by usłyszeli kilka słów ode mnie. Czemu to się tak pozmieniało? Myślałam, że kiedyś była mniejsza tolerancja, ale wcale nie. W głębokim PRLu moja babcia dostała pracę będąc w 6 m-cu ciąży, nikt jej nie pytał nawet o to, bo nie wypadało przecież kobiety pytać o osobiste sprawy, urodziła, odsiedziała urlop i wróciła, po czym przepracowała tam jeszcze 30 lat i NIKT nie pomyślał, żeby ją zwolnić, bo dzieciata jest mało wydajna. Teraz to jakaś paranoja. Oni by najchętniej usłyszeli, że "postanowiłam się wysterylizować dla dobra mojej kariery", taką kobietę by chyba najchętniej zatrudniali.
Im więcej takich rzeczy słyszę i czytam, tym bardziej czuję, że taka robota dla kogoś, to niewdzięczny los i trzeba by chyba coś własnego zacząć tworzyć, to nikt się nie przywali do mojej ciąży lub jej braku.