Ja się spotkałam z wieloma odmowami przyjęcia ogonków. Ostatnio, gdy zauważyłam u szczurów, jak się okazało, wszoły, to chciałam szybko znaleźć jakąś lecznicę w Warszawie (to moje pierwsze szczury, więc nie wiedziałam, że wszoły nie przechodzą na ludzi). Był piątek, musiałam iść zaraz do pracy, więc zależało mi, aby mieć pewność, że przed, albo po uda mi się z nimi gdzieś trafić
W paru miejscach powiedzieli mi wprost (ale to w recepcji), że np. weterynarz od gryzoni jest jeden dzień w tygodniu, a poza tym mogą polecić inne miejsca, gdzie mogę próbować dzwonić (to w lecznicy na Białobrzeskiej) lub pan powiedział mi, że przyjechać mogę, ALE nikt się na szczurach nie zna, więc to moje ryzyko (nie pamiętam jaka to była lecznica), itd.
Pani weterynarz, do której w efekcie trafiłam poszła jednak na urlop w czasie, kiedy ogony miały dostać trzeci zastrzyk, więc zadzwoniłam do w Alfa-Vet, czy mogę przyjść i otrzymałam odpowiedź, że jak najbardziej, ale tylko i wyłącznie na zastrzyk. Pani weterynarz bez żadnego kręcenia przyznała, że jeśli będę potrzebować porady lub diagnostyki to nikt się nie podejmie, bo weterynarz od szczurów przyjeżdża na umówioną wcześniej wizytę i nie ma dyżurów. No i poszłam po sam zastrzyk z biomectinu. Pani weterynarz miała jakieś zastrzeżenia, ale zanim je wyraziła to wielokrotnie podkreśliła, że gryzoniami się nie zajmuje, widać jednak było, ze jest bardzo zaangażowana w pracę i, że to co mówi wypływa nie z "mądrzenia się" a bardziej z troski o pacjentów
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Ale w sumie słyszałam, że wielu weterynarzy ma przekonanie o swojej wiedzy na temat każdego zwierzęcia. Np. mojej koleżance wet zabił świnki morskie, lecząc im pasożyty...ale takie historie pewnie można mnożyć.