![Obrazek](http://img14.imageshack.us/img14/5411/shiriniczniik.th.jpg)
Dopiero dziś jestem w stanie napisać należny Jej wątek.
Moja najukochańsza przylepa... Shirin z rodziny Mikrobów. Kiedy do mnie przyjechała z Tychów była naprawdę najmniejszym stworzeniem, jakie kiedykolwiek zobaczyłam... Sama głowa i nóżki:) Szybko urosła i zhaszczała.
Dla mnie najwierniejsza przyjaciółka, dla innych szczurzy postrach. Zdecydowanie nie lubiła obcych i potrafiła wyrazić do bolesnym kłapnięciem tu i ówdzie:) Kiedy ktoś do mnie przychodził, pierwsze słowa brzmiały "tylko schowaj Shirin, bo ja się jej boję":))
A tymczasem nie taki diabeł straszny...
Shirin zawsze była tam gdzie ja, zawsze ciepła i skora do przytulania i buziaków. W wakacje zauważyłam u niej przyspieszony oddech, a później wszystko ruszyło lawinowo, guz, serce a teraz jak się okazało nerki, krew w moczu, wątroba, ropomacicze.
Shirin nawet nie pisnęła przy zastrzykach, a bywało ich nawet 7 dziennie, mimo to bardzo cierpliwie i ze stoickim spokojem przyjmowała każdy. Niezwykła Osóbka.
Pomogłam Jej odejść... mam wrażenie, że o jeden dzień za późno, mam nadzieje, że zostanie mi to wybaczone.
Bardzo bardzo mi Ciebie brakuje :*