
Glutaminian dzisiaj wstała lewą łapą, co młodzież nie od razu załapała. Po zniknięciu gazetki reklamowej z Lidla od razu popatrzyliśmy na siebie i wszyscy w domu wymienili spojrzenia .. wzdychając razem wyszeptali " rujka ". Przechlapane. Zaciągnęła reklamówkę do glutowni i tam pastwiąc się nad nią stworzyła mega-bunkier aż po szczyt szafki. To zawsze jest ciężki dzień z tą Jej rujką .. wtedy fuka, gryzie, i ma wszystkich w .. głębokim poważaniu. I tak było i dziś. Brakowało tylko żeby wystawiła tabliczkę " Odwalcie się, mam doła, chce być sama!" Nawet Zima obchodziła ją w tedy z daleka i wynosiła się spać do chlebaka.. A my już po pierwszym razie kiedy Bob Budowniczy tachał gazety do budowy, wiedzieliśmy że owego dnia to lepiej z Glutaminian nie zadzierać. Nawet mojej ręki nie oszczędza a wieczorem przychodzi i daje pyska na przeprosiny. Ot taki mały diabeł wstępuje jak u kobitek przed świętami

Niestety Chmurka chciała się przytulić .. i zaczęło się, olaboga ile to to hałasu potrafi zrobić! Mówię oczywiście o Glutaminian, jak zawsze wszystkie najbardziej drażniące zakresy fali. Chmura nie od razu wiedziała co się dzieje i chciałam interweniować ale dostałam po łapach.. przyleciała Buka na ratunek bo przecież krzywda się działa a tu Glutaminian ją bach na plecki! To ta też wrzask! Czemu One się darły to nie wiem ale panika w domu była nie mała. Chmurka uciekła do klatki i zaszyła się hamaku a Glutaminian zaszyła się w bunkrze. Buka stała przed bunkrem i zgłupiała, zawiesiła się. Musiałam ratować małą bo taka bidula, nie wiedziała o co tu w ogóle chodzi z wyrazem pyska " to ja jestem jeszcze alfą czy nie ?" .. a taka potulna i miziasta była że ho ho

Cały boży dzień chciały to Gluty pobiec ale kończyło się "na progu" i żadna nie miała odwagi, a panna G. - no cóż powiedzmy, że świat mógłby się zawalić a Ona miała to .. w swojej okrąglutkiej dupeczce.
Zresztą stąd wzięła swoje imię. Kiedyś miała się nazywać Syberia ale .. któregoś dnia znowu Bob Budowniczy z zapałem i złością tarmosiła wielką gazetę to była taka naprawdę wielka jak Rzepa albo Prawna i hałas , szelest ; przepycha to między łóżkiem a ścianą.. co się zaklinuje to rozrywa na kawałki i do glutowni, tarmosi, ciągnie te strzępy. Ja do niej : że jeszcze nie przeczytałam! Oddawaj łachudro ! a Ona prycha i piszczy .. diabeł wcielony i nie oddaje. Wyrwałam kawałek a ta przyleciała; trach mnie w palucha i zabrała .. dałam spokój, trudno pomyślałam że widocznie strasznie Jej to potrzebne skoro taka waleczna. Wieczorem to już znów kochane zwierzątko przyszło, to ja się pytam futra : gdzie moja gazeta, hę?! a ta głupio się gapi .. co miałam zrobić? Przytuliłam, podrapałam i tyle a ta hops do bunkra i przynosi mi taki skrawek wyżarty z napisem " glutaminian" ..

W środę mija rok jak przyjechała nocnym pociągiem a śniegu było po kolana, a mróz minus 15... tak szybko mija dobry czas, mam nadzieję że nie obudzi nas w święta jak rok temu:)
Pozdrawiam

p.s. Maluchy już wiedzą co to kuweta i ładnie drepczą w odosobnienie na grubszą sprawą
