
Odeszła nagle, bez długiej choroby czy cierpienia, ale jednak zbyt wcześnie, zostawiając po sobie ogromną ziejącą dziurę w naszych sercach. Wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że nie czeka na mnie w hamaczku kłapiąc i mlaskając... że nie drapie mnie ładując się za dekolt ...nie zgrzyta roznaleśniczona pod moją dłonią...
Była tak szczególna, że mogłabym pisać o niej bez końca, ale jeszcze nie potrafię, za bardzo boli.
Niech zdjęcia przekażą ile radości wniosłaś w moje życie.


























Żegnaj księżniczko, niech ci będzie dobrze tam, gdzie jesteś...
