Nie dawno wróciłam od weta... Jadąc tam nie pomyślała bym, że to się tak skonczy.
Rajanek cały czas miał dużo siły, biegał, jadł, przez ostatni czas mocno schudł.
Niecałą godzinę przed wyjazdem do weta wydawał się słaby.
Pojechaliśmy.
Dostał furosemid i coś na apetyt w zastrzyku.
Pani doktor powiedziała że to "ćwieranie" jest tylko w jednym płucu.
Chciała dać leki i gdyby nie działały dopiero zrobić rtg, jednak zdecydowałam żeby to było dzisiaj.
Po wielu trudach udało sie zrobić zdjęcia (Rajanek był straszym histerykiem jeśli chodzi o wizyty u wetów).
Czekaliśmy na to co powie Pani doktor. Przez myśl nie przeszło mi, że to może oznaczać koniec...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
NOWOTWÓR. Jedno płuco całe w guzach, drugim oddycha tylko częściowo.
Nie pamietam już dokładnie słowo w słowo co Pani Wet mówiła.
Wniosek był taki: albo podleczamy "na niby", a w rzeczywistości będzie mu coraz gorzej, będzie się męczył i będzie żyć max 2-3 dni, albo eutanazja... Nie było szans ;(
Najgorsze jest to, że podczas zastrzyku miał siłę, chciał się ruszać... To było okropne... Nawet nie umiem tego opisać...
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)
Żegnaj mój cudowny, kochany Rajanku
![Cry :'(](./images/smilies/cry.gif)